W ofercie kilkunastu lokalnych wystawców można było znaleźć m.in. dekoracje świąteczne, ozdoby z drewna, żywe choinki, rękodzieło z włóczki, ale i lokalne przysmaki: miody, sery i wędliny.
Pomysł organizacji wydarzenia wyszedł od sołtysa Sukowic Mariusza Machulaka. Stowarzyszenie z Polskiej Cerekwi włączyło się do współpracy.
- To pierwszy krok w kierunku przeprowadzania podobnych kiermaszów produktów lokalnych - mówi Beata Szafarczyk ze Stowarzyszenia Euro-Country. - Chcemy mobilizować osoby, które prowadzą sprzedaż bezpośrednią, sprzedają różnego rodzaju rękodzieło, bardziej aktywizować je do wychodzenia ze swoją bogatą ofertą do mieszkańców - dodaje.
W planach jest organizowanie targowisk, jak ten z grudnia, jeśli nie co miesiąc, to przynajmniej raz na kwartał. Najbliższa okazja pojawi się być może w okolicach Świąt Wielkanocnych.
- Jedyna niepowtarzalna impreza w naszej okolicy. Kto nie był, niech żałuje - uśmiecha się sołtys Sukowic Mariusz Machulak. Podkreśla, że wśród osiągniętych celów, jaki przyświecały inicjatywie, było zadowolenie sprzedawców. To nie dziwi, albowiem przez kilka godzin trwania jarmarku - zlokalizowanego przy stacji rowerowej w Sukowicach - przewinęły się przez nie setki zwiedzających. O powodzeniu wydarzenia świadczy fakt, że w sołectwie trudno było znaleźć miejsce do zaparkowania.
Napisz komentarz
Komentarze