Ma 19 lat, urodził się w Opolu. Dziewięć lat temu przeprowadził się do Reńskiej Wsi. Zaczął jeździć konno, gdy miał 12 lat.
- Moja przygoda z jeździectwem zaczęła się wraz z przeprowadzką, gdyż nowy dom miał stajnie z 20 końmi - mówi Przemysław Czekaj. - Przez pierwsze kilka lat jeździłem raczej rekreacyjnie - pierwsze treningi, amatorskie zawody. W 2015 r. trafiliśmy do mojego aktualnego trenera Rudigera Wassibauera, który zauważył u mnie talent do jeździectwa. Rodzice zaczęli więc inwestować w konie i infrastrukturę. Z czasem moja mama stworzyła nieoficjalny klub, który w 2018 r. stał się oficjalny - dodaje.
W ostatnich kilku latach wziął udział w wielu zawodach różnej rangi. Jak przyznaje, imprezy o zasięgu regionalnym zazwyczaj nie są stresujące, natomiast zawody międzynarodowe czy mistrzostwa Polski niosą ze sobą dużo więcej emocji, także stres.
W rozgrywanych w dniach 1-3 października zawodach Przemysław Czekaj występował na koniach Cosido i Quintus 93. Aby wziąć udział w tych mistrzostwach, trzeba było być studentem. Przemek jest na pierwszym roku informatyki na Politechnice Śląskiej w Gliwicach. Studiuje zaocznie, gdyż chce pogodzić naukę z jeździectwem.
- W jeździectwie nie można powiedzieć, że przygotowania dotyczą tylko jednych zawodów. Konie muszą mieć formę cały czas, a samo wyrobienie formy zajmuje kilka miesięcy - podkreśla zawodnik Stowarzyszenia Piaff Equestrian Reńska Wieś. I precyzuje, że jeździ 5-6 razy w tygodniu, zaś z trenerem spotyka się co dwa tygodnie na dwa dni.
- Głównym celem na tych mistrzostwach było zdobycie podium, więc cel został osiągnięty. Można powiedzieć, że emocje rosły z dnia na dzień, aż do niedzielnych finałów - podkreśla.
Chciałby związać swą przyszłość z jeździectwem, lecz jest świadomy tego, jak drogi jest to sport, a życie i świat nieprzewidywalne.
Cały artykuł w 35. nr. Nowej Gazety Lokalnej, który ukazał się 12 października
Napisz komentarz
Komentarze