Powoli rozkręca się sezon urlopowy. Ludzie przygotowują się do letnich wyjazdów. Opisana przez nas historia powinna być swego rodzaju ostrzeżeniem dla wszystkich potencjalnych urlopowiczów, którzy mimo wpłaconych pieniędzy, nie zawsze - jak się okazuje - spędzają później czas na piaszczystej i słonecznej plaży.
- Do Hiszpanii miały jechać dwie grupy z Kędzierzyna-Koźla, liczące w sumie 28 osób. Jedna z nich miała spędzić w Hiszpanii 8, a druga 9 dni. Jeszcze w grudniu 2019 roku uiściliśmy zaliczkę na przelot samolotem, a później doszły kolejne koszty - mówią Teresa Bojaryn oraz Jerzy Giet, niedoszli uczestnicy hiszpańskiej eskapady, którzy zapłacili za wyjazd 2557 złotych od osoby.
Ani wycieczki, ani pieniędzy
- Nasz turnus miał trwać od 24 marca do 1 kwietnia 2020 roku, czyli w sumie 8 dni. Ale z uwagi na pandemię i wprowadzone obostrzenia wyjazd nie doszedł wtedy do skutku. Poza tym organizator pobytu też podobno miał problemy ze zdrowiem i trafił do szpitala. Chodzi o niejakiego pana Ryszarda, który jest Polakiem i na stałe mieszka w Hiszpanii. Dzwoniliśmy w tej sprawie do przewodniczącej Związku Emerytów Rencistów i Inwalidów w Kędzierzynie, Anny Będkowskiej, która miała kontakt z organizatorem. Padła deklaracja, że być może pojedziemy do Hiszpanii jesienią 2020 roku, ale jak wiadomo pandemia nie odpuszczała. Zażądaliśmy więc zwrotu pieniędzy, ale nikt do tej pory mi ich nie oddał. Zwodzi się nas od wielu miesięcy deklaracjami, że wspomniany pan Ryszard na pewno przeleje te pieniądze na podane przez nas konta bankowe, ale na obietnicach póki co się kończy. Podobno z całej naszej grupy wpłaty zwrócono tylko trzem osobom - relacjonuje pani Teresa, przypominając, że kędzierzyńsko-kozielscy seniorzy mieli jeszcze zaplanowaną wycieczkę do Truskawca na Ukrainie, która z uwagi na COVID-19 również nie doszła do skutku. Jednak wpłacone przez emerytów pieniądze wróciły na ich konta w terminie.
Jerzy Giet zdradził, że córka pani Teresy dzwoniła wprawdzie do organizatora wycieczki w Hiszpanii, który posiada podobno kilka numerów telefonów, ale na żaden z nich nie sposób się dodzwonić.
- Czekamy aż sprawa ruszy wreszcie do przodu. Ile można czekać? Dla wielu seniorów wpłacona na wyjazd kwota to 1,5 miesięcznej emerytury. Przez cały rok odkładamy pieniądze, żeby pojechać gdzieś na wakacje, a później spotyka nas taka przykra niespodzianka. Brak słów - dodaje zbulwersowany Jerzy Giet.
Do akcji wkroczyła policja
Sprawa została zgłoszona na policję. W styczniu tego roku seniorzy byli przesłuchiwani w kędzierzyńskiej komendzie i czekają na rozwój wypadków.
Z pytaniem o to, na jakim etapie jest prowadzone śledztwo, co do tej pory udało się ustalić i czy są szanse, że niedoszli turyści odzyskają swoje pieniądze, zwróciliśmy się do organów ścigania.
- Zawiadomienie w przedmiotowej sprawie, w której jest blisko 30 pokrzywdzonych wpłynęło do Komendy Powiatowej Policji w Kędzierzynie-Koźlu w połowie grudnia 2020 roku. Postępowanie to prowadzą policjanci z Wydziału do Walki z Przestępczością Gospodarczą. Czynności cały czas trwają, między innymi są przesłuchiwani świadkowie - informuje rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Kędzierzynie-Koźlu komisarz Magdalena Nakoneczna.
Głos w tej sprawie zabrała też przewodnicząca ZERiI Anna Będkowska, przekonując że trzeba się jeszcze uzbroić w cierpliwość: - Sprawa jest w toku. Dotychczas pieniądze zostały zwrócone przez organizatora niedoszłego pobytu w Hiszpanii 3 spośród 28 osób, które wybierały się na tę wycieczkę. Seniorzy muszą jeszcze poczekać. Sytuacja jest przykra, ale mam nadzieję, że wszystko zakończy się pozytywnie. Sprawa trafiła na policję. Byłam też osobiście przesłuchiwana jako świadek. Organizator wyjazdu tłumaczył w zeszłym roku, że Hiszpania z powodu pandemii koronawirusa została zamknięta dla turystów. Później na domiar złego człowiek ten trafił do szpitala z poważnymi problemami zdrowotnymi. Wszyscy nad tym ubolewaliśmy. Ja się absolutnie nie dziwię, że nasi emeryci są źli. Każdy by się bał, że w zaistniałej sytuacji może nie odzyskać swoich pieniędzy. Myślę jednak, że te wpłaty będą systematycznie zwracane. Co jakiś czas organizuję spotkania z naszymi członkami, podczas których tłumaczę im jak wygląda sytuacja. Ale doskonale rozumiem ich irytację i złość - nie ukrywa przewodnicząca Będkowska.
Napisz komentarz
Komentarze