W tym sezonie, z powodu pandemii koronawirusa, zmieniono formułę rozgrywek najważniejszego z europejskich pucharów. Nie było klasycznej rywalizacji mecz i rewanż w fazie grupowej. Nie ma też turnieju Final Four z udziałem czterech najlepszych zespołów. O puchar zagrają dwie najlepsze drużyny po rundzie play-off. A są to Grupa Azoty Kędzierzyn-Koźle, bo tak ze względów proceduralnych - bez członu ZAKSA - brzmi nazwa naszego klubu w europejskich rozgrywkach oraz włoskie Trentiono Itas.
Przypomnijmy drogę siatkarzy z Kędzierzyna-Koźla do wielkiego finału. Najpierw, podopieczni Nikoli Grbicia okazali się najlepsi w grupie A, gdzie z kompletem zwycięstw wygrali dwa turnieje, wyprzedzając: Skrę Bełchatów, Fenerbahce Stambuł i Lindemans Aalst.
W fazie grupowej kędzierzynianie dwukrotnie pokonali Skrę
Turniej w kędzierzyńskiej hali "Azoty" rozegrany został w dniach 8-10 grudnia. Gospodarze najpierw pokonali Skrę 3:0 (25:21, 25:19, 25:19), potem zespół z Turcji 3:0 (25:21, 25:20, 25:13) i na koniec Belgów 3:0 (25:19, 25:19, 25:17).
Gospodarzem kolejnych zawodów był klub z Bełchatowa i to z nim Grupa Azoty stoczyła zacięty boj, zakończony wygraną 3:2 (25:23, 21:25, 25:20, 19:25, 15:10). Tym samym kędzierzynianie zapewnili sobie awans, a zwycięstwami nad Fenerbahce 3:0 (25:23, 25:18, 25:18) oraz Lindemans 3:1 (21:25, 25:16, 25:15, 25:19) zapewnili sobie pierwsze miejsce w grupie.
Później zaczęły się schody, bo losowanie nie było szczęśliwe dla naszej drużyny. W ćwierćfinale bowiem trafiła na zwycięzcę poprzednich rozgrywek i głównego faworyta do tytułu – Cucine Lube Civitanova. Naszpikowany gwiazdami mistrz Włoch niespodziewanie przegrał 24 lutego pierwszy mecz we własnej hali 1:3 (23:25, 25:14, 21:25, 21:25), ale 3 marca w Kędzierzynie-Koźlu odrobił straty, bo wygrał w trzech setach (25:22, 26:24, 26:24). O awansie do półfinału zdecydował „złoty set”, wygrany przez gospodarzy 16:14.
- Ważne było podejście, o którym mówił nam trener, żeby nie poddawać się i cały czas walczyć, być w grze. I tak było. Zagraliśmy bardzo dobre spotkanie, ale Lube to jest jedna z najlepszych drużyn na świecie. Prezentowała bardzo dobrą siatkówkę i w końcówkach setów przechylała szalę zwycięstwa na swoją korzyść. Na szczęście był ten złoty set - wygrany w końcówce dzięki naszej świetnej zagrywce - który dał nam awans. Mamy wielkie marzenia i nadal chcemy wygrywać - mówił po tym meczu nasz przyjmujący Aleksander Śliwka.
Wielki zespół Cucine Lube odpadł w ćwierćfinale
W półfinale przeciwnikiem ZAKSY był kolejny siatkarski gigant – Zenit Kazań. Rywalizacja z sześciokrotnym zwycięzcą Ligi Mistrzów była pasjonująca. Podopieczni trenera Nikoli Grbicia 18 marca pierwszy mecz w Rosji wygrali po heroicznej walce 3:2 (22:25, 22:25, 29:27, 25:22, 16:14). Rewanż w hali „Azoty” 24 marca był jeszcze bardziej emocjonujący. Tym razem było 3:2 (25:16, 17:25, 21:25, 30:28, 20:18) dla ekipy z Kazania i znów potrzebny był „złoty set”. Ten wygrali kędzierzynianie 15:13 i spełnili marzenia swoje i kibiców o awansie do wielkiego finału.
- Za nami dwa złote sety. Myślę, że trudno byłoby przewidzieć piękniejszy scenariusz naszego awansu - mówił wówczas libero Paweł Zatorski.
- Myślę, że zasługujemy na bycie w finale. Wygraliśmy z jedną z najlepszych drużyn na świecie. (...) Jest to świetny rezultat dla naszej drużyny. Wciąż marzymy i mam nadzieję, że spełnimy je w Weronie - skomentował rywalizację z Zenitem trener Grupy Azoty.
W półfinale rywalem ZAKSY był Zenit Kazań
W ostatnim, decydującym meczu, rywalem polskiego zespołu będzie zespół z Włoch, o którym pisaliśmy tutaj: Finał siatkarskiej Ligi Mistrzów w Weronie. Trentino Itas rywalem Grupy Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle.
Mecz finałowy rozegrany zostanie w Weronie 1 maja o godz. 20.30. Transmisja w Polsacie Sport.
Napisz komentarz
Komentarze