W półfinałach gra się do dwóch zwycięstw. Pierwszy mecz odbył się w hali „Azoty” 3 kwietnia i zakończył się gładkim zwycięstwem gospodarzy 3:0 (25:23, 25:17, 25:21). Kędzierzynianie będą też faworytem rewanżu, choć zdają sobie sprawę, że nie będzie to łatwe spotkanie. Rywale stoją pod ścianą i nie mają nic do stracenia. Tym bardziej, że przed sezonem wielu wskazywało Skrę jako pewniaka do finału.
- Wszyscy oczekiwali, że zagrają dobrze w tym pierwszym półfinale i cieszę się, że to my wygraliśmy. To był da nas dobry mecz, jednak to dopiero pierwszy krok. W Bełchatowie czeka nas kolejna wojna. Myślę, że rywale u siebie zagrają o wiele lepiej, szczególnie Taylor Sander - uważa trener Nikola Grbić.
ZAKSA w tym sezonie nie przegrała ani jednego spotkania ze Skrą, ale to rozegrane w bełchatowskiej hali w ramach turnieju ligi Mistrzów, było bardzo zacięte i skończyło się tie-breakiem.
- Skra we własnej hali świetnie zagrywa. Ta mała przewaga gospodarza zawsze jest, także spodziewamy się naprawdę dobrego, wyrównanego meczu i mam nadzieję, że zwycięskiego dla nas – przyznał Aleksander Śliwka, który otrzymał tytuł MVP pierwszego półfinału.
Gospodarze wystąpią bez przyjmującego Milana Katicia, który doznał kontuzji mięśni brzucha, jednak jego koledzy zapowiadają, że chcą zagrać dobre spotkanie.
Transmisję z Bełchatowa w środę od godz. 20.30 w Polsacie Sport. Jeśli ZAKSA zwycięży, to awansuje do wielkiego finału. W przypadku wygranej miejscowych trzeci i decydujący pojedynek, odbędzie się w Kędzierzynie-Koźlu 11 kwietnia.
W drugim półfinale Jastrzębski Węgiel pokonał Vervę Warszawa 3:2 (25:20, 23:25, 25:23, 22:25, 15:12). Rewanż w stolicy 7 kwietnia o godz. 17.30.
Napisz komentarz
Komentarze