A to dlatego, że sam pałac obrośnięty był bluszczem, a jego teren gęstymi krzakami i drzewami. Od roku jednak wszystko się mieniło. Znaleźli się chętni do opieki tym opuszczonym od lat obiektem.
- Kilka lat temu, jak zostałem radnym, zacząłem dopytywać o pałac w Slawikowie . Ówczesny wójt Pieruszka chciał go jednak sprzedać i pozbyć się kłopotu. Po wyborach, kiedy wójtem został Piotrek Rybka dogadaliśmy się, że trzeba będzie założyć stowarzyszenie, które będzie działało z gminą po to, aby ratować zabytki na terenie naszej gminy. Zdecydowaliśmy się na założenie koła terenowego „Pro Fortalicium”, aby skorzystać z ich marki. I tak od ponad roku prężnie działamy i staramy się pozyskać pomoc i dotację. Niestety czas pandemii nie służy i musimy sobie radzić sami. Na szczęście jest sporo chętnych osób do pracy – powiedział Artur Osak, prezes koła terenowego Pro Fortalicium Gmina Rudnik.
Pałac nie będąc przedmiotem kompleksowych badań archeologów i historyków nie ma sprecyzowanie określonej daty powstania. Edward Wieczorek określa powstanie pałacu na koniec XIX wieku, z kolei Tadeusz Chrzanowski i Marian Kornecki w Katalogu zabytków sztuki w Polsce datował powstanie pałacu jako III ćwierć XIX wieku. Grzegorz Wawoczny natomiast powiązał budowę pałacu z Fryderykiem Grzegorzem von Lautensac, który mieszkał w Sławikowie. Następnie, w latach 1795–1831 należał do rodziny Eichendorffów. W latach 1856–1865 został przebudowany przez Ernesta von Eikstedta w duchu XIX-wiecznego eklektyzmu z dominującymi akcentami neoklasycystycznymi. Pałac należał do potomków Ernesta von Eikstedta do 1945 r. Pałac został częściowo zniszczony w czasie walk o przyczółek łubowicki między Wehrmachtem i Armią Czerwoną pod koniec II wojny światowej. W czasach PRL wyposażenie pałacu zostało rozkradzione a sam pałac popadł w ruinę.
Pałac jest otoczony parkiem o powierzchni 6 ha, w którym rosną drzewa liściaste i znajduje się ruina kaplicy nagrobnej von Eikstedtów wybudowanej w stylu neogotyckim. W otoczeniu pałacu znajdują się również ruiny dawnego spichlerza i oranżerii. Po 1989 r. pałac przeszedł we władanie Agencji Nieruchomości Rolnych, która sprzedała go prywatnemu inwestorowi. W 2005 r. inwestor przekazał nieruchomość gminie Rudnik, gdyż nie stać go było na utrzymanie tego zabytku. W 2011 wójt gminy planował wystawić ją na licytację.
O pałacu piszemy nieprzypadkowo, bowiem wśród jego nowych opiekunów są również osoby z Kędzierzyna-Koźla. To liczna grupa eksploratorów i miłośników urbexów oraz zabytków, a także fotografowie.
- Do Sławikowa nie trafiłam przypadkiem. Dzieląc ze znajomymi pasję urbexu, zwiedzania, fotografii, umówiłam się na zwiedzanie obiektu z Arturem Osakiem, starym kolegą ze świata rekonstrukcji historycznej. To on jest inicjatorem i motorem napędowym do działań, aby ten obiekt nie został zapomniany. Moja wielka pasja, skierowana ku śląskim pałacom, nawet tym w największej ruinie, dziś ma swój upust w tym, że czynnie mogę brać udział w ratowaniu zabytku i przebywaniu wśród ludzi, którzy myślą tak samo i nie patrzą jak na wariata, który co drugi weekend wstaje o 7 rano, pakuje się do auta ze znajomymi z miasta, ma ze sobą sprzęt sprzątający i jedzie zrobić coś, co sprawia satysfakcję. A przychylne opinie turystów zaczynają być najfajniejszą nagrodą – powiedziała Aleksandra Folczyk z Kędzierzyna-Koźla.
W sprawy pałacu zaangażowali się także osoby z innych części kraju. Wszystko co robią, robią zupełnie bezinteresownie.
- Do Sławikowa trafiłem przez przypadek. Podczas wizyty u znajomych w Kędzierzynie-Koźlu padło hasło, że jedziemy sprzątać ruiny. Oczywiście się zdecydowałem, tym bardziej, że większość z tych osób znałem już wcześniej, więc była to świetna okazja do spotkania się. Widać, że ci ludzie mają pasję i zamiłowanie do tego. Angażują się. To ludzie podobni do mnie. Cieszę się, że mogę brać w tym udział – powiedział Marcin Sowiński z Radomska (woj. Łódzkie).
W ostatnim czasie przed pałacem w Sławikowie odbyły się już dwie imprezy – piknik z okazji dnia dziecka, oraz zlot pojazdów zabytkowych. Mieszkańcy gminy zgodnie twierdzą, że od lat w okolicy nie działo się tak dużo i żadne wydarzenia nie ściągały tylu zainteresowanych. Pałac można zwiedzić w każdą niedzielę w godzinach od 12 do 17.
- Mamy zamiar doprowadzić pałac do takiego stanu, aby można było bezpiecznie się w nim poruszać. Docelowo na wieżach mają powstać punkty widokowe, ale to będzie bardo kosztowne, dlatego to na razie odległe plany - dodał Artur Osak.
Napisz komentarz
Komentarze