Oldboje to jedyna sekcja piłkarska, jaką ma dziś TS Unia Polska Cerekiew. Piłkarze Wojewódzkiej Ligi Oldbojów Opolszczyzny na jakiś czas musieli zawiesić korki na kołku. "W związku z sytuacją epidemiologiczną w naszym kraju i na świecie zawieszam rozgrywki WLOO na czas nieokreślony" - brzmi komunikat zamieszczony 17 marca na stronie internetowej Skauta Odry Opole przez jego prezesa Janusza Szpilę.
Kiedy ponownie wystartują nieoficjalne rozgrywki, które nie podlegają pod Opolski Związek Piłki Nożnej? Dziś nie sposób odpowiedzieć na to pytanie. Trzeba uzbroić się w cierpliwość i czekać na decyzję prezesa Szpili, który zarządza rozgrywkami.
- Prawdopodobnie runda wiosenna nie zostanie wznowiona. Przy dobrych wiatrach rozgrywki mogą ruszyć na jesieni - mówi Mateusz Kłosek, członek klubu odpowiedzialny za kontakt z mediami.
Boisko przy ul. Zamkowej stoi dziś zatem nieużywane. Żeby było gorzej - bez piłki nożnej można przez jakiś czas przeżyć - na początku maja rozgościły się na nim dziki. Zwierzęta dokonały znacznych szkód na murawie. W sąsiedztwie obiektu znajduje się zagajnik i pola uprawne.
Interweniowali pracownicy Urzędu Gminy w Polskiej Cerekwi. Jednak do dziś nie znamy odpowiedzi, czy udało się wypracować sposób na rozwiązanie problemu.
- Czekamy na pomysły. Najlepszy byłby ciężki drogowy walec, żeby zniwelować straty. Ale to wysokie koszty - przyznaje rozmówca.
W minionych latach stadion w Polskiej Cerekwi przeszedł metamorfozę. W 2011 r. dzięki prezesowi Unii Ryszardowi Szewiorowi pozyskano nowe ławki do szatni. Urząd gminy wymienił drzwi we wszystkich pomieszczeniach klubowych, wymalowano też salę główną. Dwa lata później udało się przeprowadzić gruntowny remont budynku - nałożono nowy tynk, a zewnętrzną część została pomalowano. Stolarka okienna doczekała się wymiany. W tym samym czasie zakupiono wysokiej jakości walec do wałowania płyty głównej boiska. Jednak to akcesorium w przypadku szkód poczynionych przez dziki nie zda egzaminu.
- Urząd gminy naprawdę dba o murawę. Koszą trawę specjalnym traktorkiem, a jeśli akurat go nie ma, przyjeżdża specjalistyczna firma - podkreśla Kłosek. - Mam nadzieję, że problem uda się rozwiązać - dodaje.
Napisz komentarz
Komentarze