W fabrykach, centrach logistycznych, firmach usługowych i transportowych, hotelach, restauracjach i wielu innych miejscach pozostał „martwy majątek” (kapitał ruchomy i nieruchomy), który był ożywiany pracą zatrudnionych tam osób. Jednocześnie pozostało do płacenia większość zobowiązań, stanowiących koszty stałe, obciążających przedsiębiorstwa i przedsiębiorców.
Utrzymanie takiego stanu grozi powszechnym bankructwem, nie tylko całych sektorów gospodarki narodowej, ale wręcz państwa polskiego. Dlatego też naczelnym imperatywem programu wyjścia z kryzysu powinien być możliwie szybki powrót do pracy! A zważywszy na poniesione straty w realnej gospodarce, ograniczenia kapitałowe (nie uzbieraliśmy go wystarczająco dużo) i przeciążenie sektora finansów publicznych (wszystkie dodatkowo uzyskane pieniądze zostały już wydane) powinny zostać stworzone warunki prawne i organizacyjne do mobilizacji wszystkich posiadanych w kraju zasobów pracy i możliwie efektywnego jej wykorzystania.
„Praca stanowi podstawowy wymiar bytowania człowieka na ziemi” (Jan Paweł II, Laborem Exercens) i jednocześnie, jak słusznie zauważył Adam Smith (wielki myśliciel oświecenia szkockiego i twórca ekonomii klasycznej) jest źródłem bogactwa narodów. Szczęśliwie mamy w kraju duże grupy dobrze wykształconych i posiadających ogromne doświadczenie zawodowe pracowników. Należą do nich również zwalniani obecnie z firm, które zatrzymały lub znacząco ograniczyły swoją działalność, młodzi emeryci i renciści (zdecydowanie młodsi od emerytów bogatych państw skandynawskich), studenci oraz uczniowie techników i szkół branżowych, Polacy, którzy wrócili do kraju ze względu na pandemię w krajach dotychczasowego pobytu i wreszcie pracownicy zagraniczni, przede wszystkim z państw - naszych wschodnich sąsiadów.
Co prawda przeczytałem ostatnio zdanie, wypowiedziane przez młodego, „prawicowego” polityka, który stwierdził, że po wyjeździe Ukraińców „odzyskaliśmy miejsca pracy”. Proponuję, żeby ten dżentelmen zechciał wskazać, może również w swoim najbliższym otoczeniu, kto ma zastąpić pracowników z Ukrainy na placach budów, w centrach logistycznych, przy taśmach produkcyjnych i robotach rolnych w polu?
A wracając do poważnych rozważań, to stwierdzić należy, że szczególnym wyzwaniem będzie stworzenie warunków do zatrzymania w kraju ostatnich dwu grup, tj. polskich (pracujących na Zachodzie) i ukraińskich (pracujących w Polsce) gastarbeiterów. Wszyscy oni stanowią niebagatelne zasoby dla gospodarki narodowej, które, właściwie zaangażowane, mogą nie tylko pozwolić na wyjście z kryzysu, ale również przywrócić potencjał wzrostu. Potencjał, który przed kryzysem osiągnął poziom 4,0 – 4,5% wzrostu PKB rok do roku. Do wsparcia wychodzących z kryzysu przedsiębiorstw, poza przyjaznym prawem i pragmatyką stosowania go, będzie potrzebna znacznie większa aktywność i efektywność działania sektora publicznego.
Aktywność polegająca nie na kontroli i reglamentacji pozwoleń, zgód etc., lecz na szybkim podejmowaniu możliwie przyjaznych decyzji (administracja rządowa i samorządowa), sprawnym rozstrzyganiu sporów (wymiar sprawiedliwości) i wreszcie przygotowywaniu dobrze wykształconych - zgodnie z potrzebami gospodarki narodowej - nowych kadr (system edukacji). Zatem należy liczyć się z przywróceniem możliwości elastycznego rozliczania czasu pracy oraz wydłużonym tygodniem pracy do 46 – 48 godzin (również z wykorzystaniem sobót). Oczywiście za dodatkową pracę (ponad etat) powinno przysługiwać dodatkowe wynagrodzenie, które, dla zachęty pracobiorców i pracodawców, powinno być zwolnione ze wszystkich podatków i tzw. składek ZUS (za wyjątkiem składki na ubezpieczanie zdrowotne).
Takie rozwiązanie pozwoliłoby możliwie szybko odbudować finanse gospodarstw domowych (płace pracowników), przedsiębiorstw (dodatkowo wytworzona wartość dodana) i państwa (zwiększone wpływy - przede wszystkim z podatków pośrednich). W centrum wszystkich tych działań, powinien być sektor Małych i Średnich Przedsiębiorstw, stanowiący polski żywioł gospodarczy. Sektor ten, będący największym pracodawcą w Polsce (zatrudnia 2/3 pracowników) oraz wytwarzający blisko połowę bogactwa narodowego mierzonego PKB, na skutek prowadzonych przez ostatnie trzy dziesięciolecia polityk: gospodarczej i fiskalnej, nie zdołał osiągnąć bezpiecznego poziomu kumulacji kapitału. Nie dysponuje też takim poziomem rezerw, który pozwoliłby mu na samodzielne przetrwanie czasu kryzysu. Jednocześnie, to właśnie ta grupa podmiotów, poprzez wyjątkową na tle krajów europejskich przedsiębiorczość, ogromną elastyczność i niebywałą zdolność do mobilizacji wszystkich dostępnych zasobów, będzie podstawowym segmentem gospodarki narodowej w dobie jej odbudowy po czasach kryzysu. Dla dopełnienia tak zarysowanego programu, poza sferą wytwórczą, konieczną będzie dodatkowa mobilizacja oszczędności prywatnych (przy braku kapitałów w przedsiębiorstwach) i zmiana struktury finansowania długu publicznego (przy nieuchronnym jego wzroście).
W tym celu należałoby znieść opodatkowanie dla osób fizycznych – obywateli Polski - dochodów kapitałowych z tytułu finansowania inwestycji bezpośrednich w przedsiębiorstwa oraz długu państwa (bony skarbowe, obligacje rządowe i samorządowe, publiczne listy zastawne).
Poprawnie definiując problem (tj. istotę i rzeczywiste skutki obecnego kryzysu) oraz mądrze dobierając narzędzia jego rozwiązania (tj. stawiając na prawdziwe czynniki wzrostu w gospodarce realnej), możemy w perspektywie kilku lat wyjść zdecydowanie wzmocnieni gospodarczo, a w konsekwencji również politycznie. Każdy kryzys rodzi szereg ryzyk i zagrożeń, ale daje też szansę na przewartościowanie dotychczasowych (błędnych, bo obnażonych przez kryzys) metod działania (w skali państwa - polityk). Wybór drogi, jak zwykle, należy do nas.
Napisz komentarz
Komentarze