Jak wyjaśnia Sławomir Wilkowski do zainteresowania się tą historią namówiła go w 2024 roku pani Agnieszka U., informując o krzyżu znajdującym się na końcu ulicy Polnej za przejazdem kolejowym w Większycach. Pani Agnieszka będąc kilka lat temu na spacerze w Większycach, zobaczyła przy krzyżu starszych mieszkańców, którzy porządkowali teren, sadzili kwiaty i krzewy oraz ściągali figurkę Jezusa żeby poddać ją renowacji.
Pani Agnieszka podejrzewała, że jest to grób żołnierski, bo tak wynikało z rozmowy z ludźmi z Większyc, którzy słyszeli że właśnie w tym miejscu wydarzyła się jakaś tragedia.
- Postanowiłem zainteresować się tym tematem i odwiedziłem kilka osób mieszkających w pobliżu od których dostałem namiary na pana R. czyli aktualnego właściciela tego pola na którym znajduje się krzyż. Pan R. wraz żoną opowiedzieli mi historię, która wydarzyła się w tym miejscu. Państwo nie byli właścicielami działki w czasie wojny i nabyli działkę niedawno, lecz znali panią B. która wcześniej opiekowała się tym krzyżem i właśnie w taki sposób dowiedzieli się o wydarzeniach, które miały tam miejsce. W miejscu gdzie stoi krzyż zastrzelono żołnierza i jak sądzę był to prawdopodobnie żołnierz niemiecki. Zwłoki tego żołnierza przewieźli mieszkańcy Większyc na taczkach na pobliski cmentarz, gdzie zostały pochowane. Mieszkańcy zrobili również krzyż, prawdopodobnie ze starych podkładów kolejowych na którym powiesili figurkę (prawdopodobnie Jezusa) wyciętą z blachy. Dopiero wiele lat później postawiono nowy krzyż z figurką Jezusa, czyli ten który możemy oglądać obecnie. Jak dowiedziałem się od właścicieli pola, pani B. która opiekowała się tym krzyżem zmarła około dwudziestu lat temu. Postanowiłem poszukać grobu żołnierza na cmentarzu, ale starsze małżeństwo poinformowało mnie, że około 8-10 lat temu ekshumowano wszystkich żołnierzy leżących na cmentarzu w Większycach – tłumaczy Sławomir Wilkowski.
Napisz komentarz
Komentarze