Przypomnijmy, że wystawę poświęconą historii siatkówki w Kędzierzynie-Koźlu można oglądać codziennie w godzinach otwarcia hali "Azoty" przy ul. Mostowej (7.00-22.00). Podczas uroczystego otwarcia, które odbyło się 20 lutego, można było spotkać sporo osób, które przed laty związane były z klubem. Wśród byłych zawodników kędzierzyńskich drużyn, którzy przybyli na otwarcie wystawy, można było dostrzec m.in.: Mirosława Biolika, Tomasza Szarka, Ryszarda Kiesia, Andrzeja Przybysza, Rolanda Dembończyka, Sebastiana Świderskiego, Wojciecha Serafina, Michała Chadałę, Aleksandra Januszkiewicza, Roberta Szczerbaniuka czy Marcina Prus.
Dawne czasy z rozrzewnieniem wspominał Lucjan Krakowczyk, który był trenerem drugoligowego Chemika w latach 1983-1986.
- Pewnego razu Mirek Biolik zadzwonił do mnie, że spotkał zastępcę prezydenta, który chce na temat siatkówki dowiedzieć się coś więcej. Spotkaliśmy się i przedstawiłem mu nieco historii. Jest co wspominać i bardzo się cieszę, że teraz większość ludzi, którzy tylko wiedzą o ZAKSIE, a może wcześniej trochę o Mostostalu, będą wiedzieli skąd ta siatkówka wzięła się w Kędzierzynie. Że była też Unia, Chemik, Start, Mostostal-4, ponownie Chemik, a dopiero później Mostostal i ZAKSA. Każdy ma jakąś cegiełkę, którą dołożył i z tego się cieszmy, że zostało to upamiętnione i ludzie, którzy tu przyjdą będą już wiedzieli więcej na temat kędzierzyńskiej siatkówki - zaznaczył Lucjan Krakowczyk, który później przez wiele lat szkolił młodzież w Miejskim Międzyszkolnym Klubie Sportowym, a obecnie jest koordynatorem wojewódzkim Siatkarskich Ośrodków Szkolnych dziewcząt na Opolszczyźnie.
.jpg)
Mirosław Biolik to już legendarny przyjmujący Chemika, który grał też w kilku innych klubach. Był też jednym z niewielu w tamtych czasach, którzy wyjechali na kontrakt zagraniczny.
- To były ciężkie czasy, ale ciekawe, które rozwijały. Sport był dla nas odskocznią od szarej codzienności. Wyjazdy na mecze, turnieje i obozy, były okazją do poznawania świata. To była zupełnie inna siatkówka od tej, która znamy obecnie. Zupełnie też inna organizacja rozgrywek i funkcjonowania drużyn. Sport był amatorski, bez kontraktów. Jak otrzymałem wezwanie do wojska, to najpierw wzięli mnie Czarni Radom, a następnie trafiłem do Legii. Zresztą miałem w Warszawie pozostać, ale jakiś tam sentyment i serce do Kędzierzyna ciągnęło - wspominał Mirosław Biolik. - Super, że powstała taka wystawa. Cieszę się, że jestem tu razem z kolegami, ale niestety jest ich już coraz mniej. Została nas garstka z tamtych czasów. Zachęcam wszystkich, aby odwiedzili to miejsce. To jest kawał historii sportu przez duże S. Myśmy to zapoczątkowali i moim zdaniem kibice, którzy na co dzień kibicują ZAKSIE powinni zobaczyć jakie były początki i jak to wszystko się zaczęło - dodał nasz rozmówca.
Inną, żywą legendą kędzierzyńskiej siatkówki, jest Ryszard Kieś. Rozgrywający o nieprzeciętnych umiejętnościach, ponad 50 lat temu grał szybkie piłki do swoich kolegów na długo zanim to stało się standardem.
- Pamiętam jeszcze starą salę koło dworca kolejowego. Jak zaczynaliśmy treningi to najpierw trzeba było złożyć ring po zajęciach bokserów. Zaczynaliśmy od gry w lidze juniorów, później była okręgówka, liga międzywojewódzka i w końcu awans do drugiej ligi. Grałem przez 22 lata w Kędzierzynie, ale w pięciu klubach. Na początku byłem w Unii, później powstał Chemik, ale jakoś nie bardzo chcieli siatkówkę, to przeszliśmy do Startu na trzy lata. Był jeszcze Mostostal-4, a potem wróciliśmy do Chemika. Karierę zakończyłem w 1990 roku. Wystawa jest piękna. Jak się tu wchodzi, to czuć tę historię - podkreśla Ryszard Kieś.






Napisz komentarz
Komentarze