Sprawa nawiązuje do tragicznej w skutkach wrześniowej powodzi, jaka dotknęła Głuchołazy oraz bliskich Mariusza Studziennego, który publicznie podzielił się tą historią.
- Przecieraliśmy oczy ze zdumnienia. Dzisiaj (6 grudnia - red.) odebrałem list znaleziony w stercie rzeczy popowodziowych przez strażaków PSP Kędzierzyn-Koźle. Autorką jest moja mama, która zmarła dwa tygodnie przed powodzią. Rodzinne mieszkanie zostało zalane. Wszystko musieliśmy wyrzucić. Nie wiedzieliśmy, co wyrzuciliśmy.
Kilkanaście dni temu zadzwonił do mniej Paweł Szpak z głuchołaskiego komisariatu. Powiedział że strażacy, którzy porządkowali ulicę, przynieśli list, odcinek z emerytury i pieniądze. Okazało się, że to mojej mamy. W liście, którego fragment widzicie, a o którym nie wiedzieliśmy, bo mama uwielbiała tajemnice, napisała, że odłożyła pieniądze na msze święte gregoriańskie, żeby zamówić po jej śmierci.
Bryg. Tomasz Golasz dowódca JRG z Kędzierzyna, który przyniósł znalezisko na komisariat opowiedział mi jak wyglądała ta sytuacja. Strażacy porządkowali teren na Placu Solidarności. Fadroma, pakowanie na ciężarówkę, wysypisko. Ale w pewnym momencie, coś nie szło, musieli użyć łopat. I nagle znaleźli zabłocony banknot, potem następny, potem doszukali się koperty i listu.
Przypadek? ....Wola mamy oczywiście będzie spełniona - napisał Mariusz Studzienny.
Dziennikarz za pośrednictwem mediów przekazuje serdeczne podziękowania dla druhów PSP z Kędzierzyna-Koźla i głuchołaskich policjantów.
Napisz komentarz
Komentarze