- Chciałbym przedstawić swoje rozwiązanie osobom, które zastanawiają się nad zmianą źródła ciepła - mówi Wojciech Prajs. - Zdecydowaliśmy się na kocioł na pellet. Nie jest to paliwo kopalne, więc ogrzewanie jest bardziej ekologiczne.
Choć obecnie priorytetem jest korzystanie z kotła na pellet, Prajs nie wyklucza w przyszłości inwestycji w pompę ciepła. - Na razie mamy kocioł na pellet i uważam, że to już krok w stronę ekologii - tłumaczy. - Dodatkowo wkrótce zamontujemy bufor ciepła o pojemności 500 litrów, który będzie zasilany z dwóch grzałek o mocy 3 kW każda. Te, z kolei, zasilane będą energią z paneli fotowoltaicznych na dachu naszego domu - precyzuje.
Bufor ma być nagrzewany do temperatury około 60-70 st. Celsjusza, a ciepła woda będzie rozprowadzana w układzie centralnego ogrzewania. - Jeśli danego dnia pogoda nie pozwoli na korzystanie z energii słonecznej, bufor zostanie zasilony kotłem na pellet - wyjaśnia Prajs.
Obecnie instalacja fotowoltaiczna ma moc 5 kWp, ale właściciel planuje jej rozbudowę do 10 kWp. To jednak nie koniec jego planów. - Rozważamy przejście na system off-grid, czyli niezależny od sieci energetycznej. Chcemy magazynować energię w akumulatorach, co pozwoli na korzystanie z niej w dni bez słońca - dodaje nasz rozmówca.
W realizacji tego projektu ma pomóc Robert Krajza, programista z Kędzierzyna-Koźla, który specjalizuje się w systemach off-grid, i o którego ciekawych rozwiązaniach informowaliśmy już czytelników portalu Lokalna24.pl. - Jesteśmy w trakcie rozmów z nim na temat montażu takiej instalacji - zdradza Wojciech Prajs.
Postać Roberta Krajzy zyskała już lokalny rozgłos dzięki pomocy mieszkańcom Jarnołtówka podczas powodzi we wrześniu. Jego system off-grid wzbudził zainteresowanie ogólnopolskich mediów, takich jak choćby: Onet, Angora i Smoglab, co świadczy o rosnącym znaczeniu takich rozwiązań w walce o czystsze środowisko.
Już widać oszczędności
Koszt zakupu pieca na pellet wyniósł około 20 tysięcy złotych. - Otrzymaliśmy około 70 procent zwrotu kosztów dzięki dofinansowanie z programu Czyste Powietrze - wyjaśnia mieszkaniec Kędzierzyna-Koźla.
Nasz rozmówca skorzystał jeszcze z rządowej dotacji, bo jak informowaliśmy już w portalu, od 28 listopada Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej ogłosił wstrzymanie przyjmowania nowych wniosków w ramach programu „Czyste Powietrze”. Decyzja ta wzbudziła kontrowersje oraz protesty, nie tylko ekologów i ekspertów od ochrony środowiska. Jak zapewniają rządzący, program „Czyste Powietrze” wróci na wiosnę przyszłego roku z jasnymi zasadami i nowym źródłem finansowania. Jednocześnie NFOŚiGW informował, że w połowie grudnia ruszy nabór wniosków na termomodernizację domów na terenach województw dotkniętych powodzią.
Wracając do naszego bohatera klimatycznego. Dodatkowym wydatkiem dla niego, już z własnej kieszeni, był bufor ciepła, który kosztował 3 tysiące złotych. - Wciąż czekamy na instalatora, więc ostateczne koszty instalacji będą zależały od ilości materiałów potrzebnych do przyłącza - dodał Wojciech Prajs. - Chcemy go zainstalować jeszcze przed Wigilią. Jeśli się nie uda, planujemy zakończyć prace zaraz po Nowym Roku.
Piec na pellet działa już od półtora roku. - To była dobra decyzja, zwłaszcza że wraz z wiekiem człowiek szuka rozwiązań, które wymagają mniej wysiłku - dodaje.
Dłużej w jego domu działa fotowoltaika. - To już na pewno będą 3-4 lata - wspomina. - Zdążyliśmy jeszcze na starych zasadach rozliczeń, zanim zmieniły się przepisy - dodaje.
Decyzja o montażu paneli zapadła na ostatnią chwilę, gdy możliwość korzystania z korzystniejszych warunków była na wyczerpaniu. - Podjęliśmy decyzję dosłownie na finiszu. W marcu jeszcze montowaliśmy instalację, żeby załapać się na stare zasady – tłumaczy.
Obecna moc instalacji wynosi 5 kWp, ale w planach jest jej zwiększenie do 10 kWp, co ma zapewnić większą niezależność energetyczną, zwłaszcza przy rozbudowie systemu o magazyny energii we wspomnianym już trybie off-grid.
Koszty ogrzewania zależą głównie od warunków atmosferycznych. - Rozmawiamy na przełomie listopada i grudnia, a za oknami temperatura przekracza zero stopni, czasem nawet dochodzi do 8 stopni. W takich warunkach zużycie pelletu jest znacznie mniejsze - mówi Wojciech Prajs.
Planowana instalacja grzałek zasilanych fotowoltaiką również wpłynie na obniżenie kosztów. - Grzałki nie będą musiały często się włączać, ponieważ przy ciepłej, słonecznej pogodzie w okresie jesienno-zimowym bufor będzie dogrzewany energią słoneczną - tłumaczy rozmówca.
Kopciuch w odstawkę
Bufor o pojemności 500 litrów pozwoli na magazynowanie ciepła, co zmniejszy częstotliwość uruchamiania pieca na pellet. Dzięki temu zarówno piec, jak i potencjalna pompa ciepła będą uruchamiane rzadziej, co przełoży się na mniejsze zużycie energii. Bufor kumuluje ciepło, które następnie jest rozprowadzane po grzejnikach lub ogrzewaniu podłogowym. - Pompa ciepła, nagrzewając bufor, również nie będzie zużywała tyle prądu, ile przy bezpośrednim ogrzewaniu wody w obiegu centralnego ogrzewania - precyzuje pan Wojciech i dodaje, że rozważa instalację pompy ciepła w przyszłości. Myśli o powietrznej pompie ciepła. Głębinowe są znacznie droższe i niewielu może sobie pozwolić na taki wydatek.
Choć Wojciech Prajs sam zdobywa wiedzę na temat ekologicznych rozwiązań, korzysta też z pomocy specjalistów. - Zawsze zapraszamy fachowców, którzy doradzają najlepsze rozwiązania. Konsultujemy się też ze znajomymi, pytając o ich doświadczenia - podkreśla.
Wcześniej w domu Wojciecha Prajsa funkcjonował tradycyjny piec na węgiel. – Podobnie, jak w większości gospodarstw domowych, mieliśmy tak zwanego „kopciucha”. Węgiel był łatwo dostępny, a piece tego typu dominowały – wspomina.
Decyzję o wymianie pieca wymusiły zmieniające się przepisy i normy dotyczące jakości powietrza. Program Czyste Powietrze dał impuls do działania. - Postanowiliśmy wymienić źródło ogrzewania, nie tylko ze względu na przepisy związane z ekologią, ale także z myślą o wygodzie. Piec na pellet jest znacznie łatwiejszy w obsłudze - tłumaczy pan Wojciech.
Nowoczesne urządzenie oznacza mniejszy nakład pracy. Nie ma tyle brudu, pyłu czy popiołu do codziennego usuwania. Przy piecu na węgiel trzeba było codziennie sprzątać. Teraz wystarczy co jakiś czas podejść, sprawdzić i usunąć popiół.
Dom, w którym mieszka pięć osób, ma ponad 200 metrów sześciennych przestrzeni do ogrzania, z czego 140 metrów znajduje się na piętrze. Oszczędności związane z modernizacją systemu ogrzewania i wykorzystaniem fotowoltaiki w domu Wojciecha Prajsa trudno oszacować precyzyjnie przed pełnym uruchomieniem wszystkich elementów instalacji. -Ciężko powiedzieć dokładnie, ile uda się zaoszczędzić. Będziemy mogli to ocenić dopiero po uruchomieniu całego systemu - zaznacza.
Pytany o potencjalny poziom oszczędności, przyznaje, że nie spodziewa się drastycznych zmian, ale liczy na zauważalne korzyści. Każda złotówka zaoszczędzona na ogrzewaniu to środki, które można przeznaczyć na inne inwestycje czy remonty. - Myślę, że nie będą to oszczędności rzędu kilkudziesięciu procent, ale szacuję, że po zamontowaniu grzałek zasilanych fotowoltaiką oraz przejściu na magazyny energii, uda się zaoszczędzić około 30 procent - ocenia i dodaje, że pełna efektywność systemu będzie możliwa dopiero po uruchomieniu magazynów, co pozwoli na maksymalne wykorzystanie energii produkowanej przez panele fotowoltaiczne.
Wygoda i ekologia
Wojciech Prajs podkreśla, że decyzja o modernizacji systemu grzewczego wynikała z kilku istotnych przesłanek. Wymienimy trzy główne czynniki, które wpłynęły na wybór kotła na pellet i inwestycję w dodatkowe elementy instalacji.
- Przede wszystkim wygoda - nie musimy tak często doglądać pieca. Pellet wymaga mniej pracy niż wcześniejszy piec na węgiel. Nie ma brudu, pyłu ani popiołu, który trzeba usuwać codziennie. To spore ułatwienie - mówi.
Kwestie ekologiczne również odegrały kluczową rolę. Ekologia była jednym z dominujących impulsów. - Widzimy, ile smogu wydobywa się z różnych urządzeń grzewczych. Mniej emisji dwutlenku węgla do atmosfery to lepsza jakość powietrza, a to ma znaczenie, zwłaszcza w naszym regionie - zaznacza pan Wojciech.
On i jego rodzina chcą maksymalnie wykorzystać energię produkowaną przez panele fotowoltaiczne. - Nie chcemy oddawać prądu do sieci, skoro możemy go spożytkować na miejscu. Wykorzystanie energii do podgrzewania wody w buforze to krok w stronę pełniejszej samowystarczalności energetycznej - przekonuje.
W perspektywie kilku lat rodzina planuje kolejne kroki w stronę pełnej ekologiczności. Docelowo to przejście na wspomnianą pompę ciepła. - Jeśli uda nam się zainstalować magazyny energii i zwiększyć moc paneli, to przejście na pompę będzie naturalnym krokiem. To pozwoliłoby na całkowite uniezależnienie się od paliw. Własny prąd, który wyprodukują panele i zgromadzą magazyny, umożliwi korzystanie z energii 24 godziny na dobę. To najbardziej rozsądne rozwiązanie w dłuższej perspektywie - kończy nasz rozmówca.
Materiał powstał w ramach projektu Stowarzyszenia Gazet Lokalnych
Napisz komentarz
Komentarze