Droga Krzyżowa to głęboko religijna tradycja chrześcijańska, zwłaszcza popularna w okresie Wielkiego Postu, prowadząca uczestników przez rozważania męki i śmierci Jezusa Chrystusa.
Wyjątkowe doświadczenie modlitewne było również udziałem uczestników IV Zakrzowskiej Drogi Krzyżowej, która wyruszyła 22 marca sprzed kościoła św. Mikołaja w Zakrzowie.
Tegoroczne rozważania przygotował ks. Daniel Nowak, prefekt Wyższego Międzydiecezjalnego Seminarium Duchownego w Opolu.
Pan nigdy nie zniechęca się w miłowaniu człowieka, nie męczy się w okazywaniu miłosierdzia, zawsze jest wspaniałomyślny. Jeżeli i ja będę odsuwał od siebie zniechęcenie, będę stawał się do Niego coraz bardziej podobny - wskazywał duchowny przy jednej ze stacji.
Tym razem ponad 200 osób, w tym mieszkańcy zakrzowskiej parafii oraz okolicznych wiosek, wyruszyło w drogę za krzyżem. W grupie znajdowały się dzieci, młodzież, dorośli - pracujących, rodzice, ale i starsze osoby.
Pogoda okazała się łaskawa, gdyż mimo że momentami wydawało się, iż zaraz zacznie padać, ostatecznie skończyło się na kilku kroplach deszczu.
Na początku tej duchowej podróży ks. Marek Wieczorek, proboszcz parafii w Zakrzowie, zwrócił się do zebranych z przesłaniem. Zachęcał ich, mówiąc: - Macie w sercu niejedną intencję. Zanieście je do tych kolejnych stacji, ofiarujcie je, wraz z modlitwą i swoim wysiłkiem Chrystusowi, a On zrobi z tym to, co będzie dla nas najbardziej pożyteczne, choć nie zawsze będzie to to, co nam się podoba.
Słowa kapłana były motywujące i prowokowały do refleksji nad sensem duchowego wysiłku oraz zaufania Bożej Opatrzności.
Wieczór mocno zapadł w serca
IV Zakrzowska Droga Krzyżowa została zgłoszona na policji. Nad bezpieczeństwem uczestników przez całą trasę czuwali druhowie z OSP Zakrzów.
Chętni mieszkańcy poszczególnych sołectw - zarówno mężczyźni, kobiety, jak i młodzież - nieśli na przemian specjalnie wykonany krzyż i palące się pochodnie.
Odmawiano modlitwy za młodych, chorych i osoby opiekujące się nimi, tych, którzy czują się samotni, a także za pokój na świecie. Modlitwy przeplatano śpiewem, rozważaniami i chwilami ciszy, pozwalającymi na refleksję nad własnym życiem oraz na intymną rozmowę z Bogiem.
Szliśmy po raz czwarty, prawie tą samą trasą, ale ta droga była dla wielu uczestników szczególna ze względu na dodatkowe, nieplanowane okoliczności. Po pierwsze nie mógł w niej uczestniczyć, choć bardzo chciał, jeden z inicjatorów, Adam Nowak, obecnie będący w opolskim seminarium duchownym. Nawiązując do, tego ks. Daniel podzielił się refleksją na temat powołania i kapłaństwa, prosząc o modlitwę za wszystkich, którzy przygotowują się do służby Bogu. Podkreślał, że oprócz wybierania pomiędzy dobrem a złem, ważna jest także umiejętność rezygnacji z jednego dobra na rzecz innego - mówi Karina Grytz-Jurkowska. To ona, wraz z Adamem Nowakiem i Parafią św. Mikołaja, przed pięcioma laty powołała do życia Zakrzowską Drogę Krzyżową.
Drugim, przejmującym momentem, jak opowiada, była modlitwa tuż przed IV stacją za zmarłą dzień wcześniej 9-letnią Magdalenę ze Sławikowa i jej pogrążonych w żałobie najbliższych.
Na rzecz walczącej z ciężką chorobą dziewczynki jeszcze niedawno zakrzowska orkiestra zagrała charytatywny koncert, stąd wiele osób kojarzyło tę rodzinę. Patrząc przy tej stacji na Najświętszą Matkę, która spotyka swojego Syna, idącego na śmierć i nie może Go przed tym ochronić, ocalić, widać było, jak bardzo Droga Krzyżowa jest bliska naszemu życiu - podkreśla Karina Grytz-Jurkowska. - Trzecim, bardzo przejmującym dla wielu momentem, była XII stacja - "Pan Jezus umiera na krzyżu". Rozważaliśmy ją przy cmentarnej kaplicy, gdzie akurat złożone było ciało parafianki, której pogrzeb miał się odbyć nazajutrz. To wszystko sprawiło, że ten wieczór mocno zapadł w serca, ale mimo wszystko napełnił je wiarą w zmartwychwstanie - mówi z przekonaniem.
Każdy miał coś do "omodlenia"
Podróż przez wioski gminy Cisek i Polska Cerekiew była dla ks. Daniela Nowaka czasem aktywności fizycznej i duchowej.
Modlitwa wspólna i osobista po zmroku była wymagająca, ale dało się odczuć siłę wspólnoty, jaką stworzyliśmy podczas Drogi - opowiada ks. Nowak. - Rozważaliśmy mękę Chrystusa, ale nie chciałem, żeby to nas umęczyło, lecz wzmocniło. Z każdym następnym krokiem nabierałem przekonania, że refleksja nad męką Jezusa może wzmocnić w nas wiarę w Boga i w Kościół. Pozytywne odczucia piątkowego wieczoru, myślę, mogą pomóc każdemu uczestnikowi głębiej przeżyć zbliżające się Wielkie Dni - dodaje.
Wyjątkowym przeżyciem był udział w drodze krzyżowej dla jednej z mieszkanek Landzmierza
Ksiądz Nowak był niesamowity. Tak to fajnie prowadził, że się nie chciało jechać do domu. No, ale mamy baterie naładowane na dalsze dni Wielkiego Tygodnia - dzieli się wrażeniami.
Dla innej mieszkanki tego sołectwa Zakrzowska Droga Krzyżowa była szczególnie ważna. Jak opowiada, potrzebował jej, by się na chwilę zatrzymać, a praca i obowiązki poszły na chwilę na bok.
Mogłam iść z Panem Jezusem tą Drogą Krzyżową, w sercu rozważając każdą stację. Zabrałam też w tym roku ze sobą moją mamę, dla której była to pierwsza Zakrzowska Droga Krzyżowa, ponieważ miałyśmy do "omodlenia" dwie bardzo ważne i ciężkie dla nas sprawy, z którymi same nie możemy sobie poradzić. Dlatego chciałyśmy oddać je Panu Jezusowi, by On się tym zajął - dzieli się refleksjami. - Pod koniec czułyśmy już spokój w sercu i duszy. Bardzo się cieszę, że kolejny raz mogłam być na tej Drodze Krzyżowej i na pewno na kolejne też pójdę - zapewnia.
Nie mógł być osobiście na tegorocznej Zakrzowskiej Drodze Krzyżowej - ale kierował swoje myśli do parafii, w której rodziło się w nim powołanie do kapłaństwa - Adam Nowak ze Steblowa. Adam przygotowuje się do kapłaństwa w Wyższym Międzydiecezjalnym Seminarium Duchownym w Opolu. Jest na III roku.
Często idę razem z Jezusem Drogą Krzyżową, razem z nim upadam, ale to on pomaga mi powstać i iść dalej. Droga Krzyżowa pomaga mi na nowo uświadomić sobie sens bycia chrześcijaninem i świadkiem Chrystusa - podkreśla Adam.
Napisz komentarz
Komentarze