Tematem ich rozmowy była kwestia odblokowania inwestycji w kozielskim porcie. Przedstawiciel rządu zadeklarował, że dokładnie przyjrzy się sprawie wstrzymania przedsięwzięcia i zadeklarował wsparcie przy rozwiązaniu problemu. Reaktywacja portu z pewnością mogłaby stać się impulsem dla rozwoju gospodarczego miasta.
Jako wiadomo od kilku lat w tym temacie nic się nie dzieje. Pierwotnie budowa terminala do składowania i przeładunku towarów sypkich i płynnych przez spółkę Kędzierzyn-Koźle Terminale miała zostać zakończona w 2020 roku. Według wstępnych założeń partnerem inwestora w realizacji przedsięwzięcia miało być PKP. Kolej miała wnieść swoją nieruchomość oraz całą infrastrukturę. Jesienią 2017 roku spółka KKT otrzymała pisemne potwierdzenie od PKP SA, że umowa jest wynegocjowana. Był to sygnał do ruszenia z inwestycją o wartości ponad 400 mln zł. Nie minęło kilka miesięcy, a inwestor został poinformowany, że PKP odstępuje od najmu torowiska na terenie portu. To storpedowało plany spółki, bo bez dostępu do 500-metrowego odcinka torów kolejowych cała inwestycja nie ma sensu. Prace wstrzymano i od tego czasu nic się w porcie nie dzieje.
W międzyczasie zarówno politycy ówczesnej partii rządzącej, jak i opozycji deklarowali, że pomogą rozwiązać problem. Na obietnicach się skończyło, bo od 2018 roku nikt z tym nic nie zrobił. Spółka KKT, która wydała już 70 mln zł na budowę terminalu, nie zamierza się poddawać. Sprawa trafiła do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów oraz sądu. O dalszych losach inwestycji w kozielskim porcie prezes KKT ma poinformować na jednej z najbliższych sesji rady miasta.
Napisz komentarz
Komentarze