Kędzierzyński „Kameleon” przy ulicy Dworcowej będzie większy od poprzedniego - który przez lata działał w Brzeźcach (gmina Bierawa) - bo ten nowy pomieści nawet do 200 gości. Powstaną w nim dwie osobne sale - koncertowa i pub'owa, ujawnia w rozmowie z „Lokalną” Mirosław Bancarz, którego pytaliśmy nie tylko o kwestie techniczne.
- Na jakim etapie są przygotowania do reaktywacji „Kameleona”?
- O terminie otwarcia na razie jeszcze nie możemy nic konkretnego powiedzieć. Mogę natomiast zdradzić, że jesteśmy już bardzo blisko momentu, kiedy władze PKP przekażą nam klucze do obiektu. Ekipy remontowe czekają już w gotowości.
- Jeśli te ekipy już wejdą, to ile potrwają same prace budowlane, wyposażenie obiektu?
- Chcielibyśmy, aby to się zamknęło w trzech miesiącach.
- Czyli jest bardzo duża szansa na to, że jeszcze w tym roku „Kameleon” rozpocznie swoją działalność.
- Być może się to uda. Nie chcemy robić niczego na siłę i w nadmiernym pośpiechu. Lepiej zrealizować coś od początku do końca, tak jak ma to być. Czy to będzie miesiąc, czy półtora miesiąca później, to tak naprawdę nie ma większego znaczenia. Front robót jest jasno określony, chłopaki czekają już tylko na sygnał do rozpoczęcia prac.
Bardzo się cieszę, że mieszkańcy żyją tym tematem, bo nie ukrywam, że tak naprawdę robimy to dla ludzi, którzy doceniają muzykę na żywo, wyjątkowe koncerty, przebywanie wśród ciekawych artystów z którymi, mam nadzieję, będziemy się spotykać dość często.
- Kędzierzyński „Kameleon” będzie inny od tego w Brzeźcach?
- Myślę że tak, a to z tej racji, że mamy tam przestrzeń, która będzie nie tylko koncertowa, ale też wystawowa. Będzie możliwość dokonania podziału tego lokalu na pół, wynajęcia go na jakieś eventy. Taki jest zamysł, który wprowadzimy już na stałe. Mam nadzieję, że nasza specjalistka ds. aranżacji wnętrz tak zaprojektuje wszystko, że będzie to bardzo miły dla oka pub. Na co dzień będziecie tam mogli wpaść na drinka, na kawę i coś słodkiego. Pomysłów mamy mnóstwo. Ludzi, którzy włączyli się w to całe przedsięwzięcie, też jest trochę, więc ta paleta możliwości znacząco się nam poszerzyła. W „Kameleonie” przewidujemy wystawy, spotkania autorskie. Ponieważ jeżdżę trochę na motocyklu, to po sezonie będą m.in. spotkania podróżnicze. Jest też w planach od czasu do czasu bardzo niszowe kino.
- Czyli kultura w szerokim tego słowa znaczeniu, bo do tej pory „Kameleon” kojarzył się przede wszystkim z muzyką. Teraz słyszę, że ten wachlarz możliwości znacząco się poszerzy.
- I taki też przyświecał nam pomysł, gdy ze dwa lata temu, spotkałem się ze swoją znajomą Zuzią z Raciborza oraz kolegą Jakubem. Ta rozmowa doprowadziła wtedy do tego, że poza sferą muzyczną, w której dobrze się czuje zarówno Zuzia, jak i ja, właśnie Kuba postanowił wprowadzić jeszcze trochę innej przestrzeni. Mam tu na myśli chociażby fotografię, różnego rodzaju wystawy. Moja żona trochę maluje, zna to środowisko, zatem będzie okazja zaprezentować w naszych skromnych progach pewne grono lokalnych artystów. Bardzo bym chciał, aby ten klub stał się takim miejscem, gdzie nasi lokalni twórcy, zwłaszcza muzycy, zawsze znajdą dla siebie otwartą scenę. Jeśli tylko będą mieli ochotę na zaprezentowanie swojej muzyki, na pewno będziemy otwarci na takie propozycje.
- Co do muzyki, to nastawiacie się na jakiś konkretny gatunek, czy jesteście otwarci na jej nieprzebrane bogactwo i różnorodność?
- Wybieramy bardzo szerokie podejście. Przyznam natomiast, że od pewnego czasu jestem zwolennikiem młodego pokolenia jazzu. Będę tutaj promował zwłaszcza tych nieco młodszych artystów, ale od czasu do czasu zaprosimy kogoś znaczącego w świecie muzyki.
- Macie jakieś plany co do koncertu inaugurującego działalność „Kameleona”?
- Oczywiście. Tak naprawdę tych koncertów na otwarcie planujemy kilka, bo będziemy chcieli zaprosić wykonawców praktycznie z każdego gatunku muzycznego. Ponieważ widownia z uwagi na swoje upodobania muzyczne się zmienia, to dla każdego będziemy mieli ten pierwszy czy to rockowy, jazzowy czy też poetycki koncert. Nie zabraknie też muzyki elektronicznej.
- To coś nowego, bo jak dotąd nie jest ona wystarczająco doceniana, choć niewątpliwie na to zasługuje.
- Od wielu lat jestem fanem muzyki elektronicznej, której twórcą jest chociażby Jean-Michel Jarre. Jest on dla mnie ikoną tego gatunku muzyki, bardzo mi zresztą bliskiej.
- Jaka będzie częstotliwość tych koncertów?
- Zobaczymy. Do tej kwestii będziemy podchodzić w miarę elastycznie. Będzie to zależne od naszych kontaktów czy też pory roku. Spróbujemy to dostosować do tego co się, kolokwialnie mówiąc, urodzi. Zobaczymy jakie będą pomysły i możliwości.
- Jeśli to nie tajemnica, to czy możesz powiedzieć coś więcej na temat wystroju przyszłego lokalu?
- Zajmuje się tym nasza koleżanka i zostawiam to jej. Osobiście nie znam się na projektowaniu i architekturze wnętrz. Ja czuję się dobrze tam, gdzie są fajni ludzie. Samo miejsce nie ma dla mnie aż takiego znaczenia, choć wiem, że są to ważne rzeczy. Dlatego zostawiam to fachowcom, którzy mają o tym pojęcie, aby to wszystko miało jakiś smak.
- Ale bądź co bądź jako właściciel przyszłego lokalu, pewne sugestie w tym względzie przedstawiłeś?
- Tak. Sugestia jest jedna. Człowiek, który wejdzie do „Kameleona” ma od razu poczuć klimat muzyki na żywo i przestrzeni, w której się ją wykonuje, gdzie można zastać ciekawych ludzi bez względu na to, czy ktoś przyjdzie na spotkanie autorskie, wystawę, czy koncert. Właśnie taki charakter będzie miało to miejsce, a jego wyjątkowość będzie polegała na tym, że mam do czynienia z naprawdę wyjątkowymi ludźmi. Przykładem jest Krzysiek Groński, twórca prywatnej szkoły Centrum Gitary i Dźwięku w Kędzierzynie-Koźlu, który bardzo mnie wspiera. Jest dla mnie wyjątkową osobą podobnie jak Marta, która z kolei jest bardzo zaangażowana w sprawę przyszłego baru w „Kameleonie”. Mój sąsiad Kuba ma wyjątkowe pomysły z kolei Zuzia jest moją wyjątkową znajomą, która ma piękne wizje i doskonałe kontakty. Więc zlepek tych wszystkich wyjątkowych ludzi z którymi, gdy się tylko spotykam, aż iskrzy od pomysłów, powoduje, że będziemy się ze sobą doskonale czuli w tym miejscu. Natomiast, jeśli ktoś do nas przyjdzie i powie, że w „Kameleonie” jest fajnie i miło, to tym bardziej będziemy szczęśliwi.
Rozmawiał Andrzej Kopacki
Napisz komentarz
Komentarze