- Poprzedni sezon był dla ZAKSY intensywny, ostatni mecz drużyna rozegrała 20 maja. Czy wystarczyło czasu na regenerację?
- Pomimo tego, że późno skończyliśmy rozgrywki, to mieliśmy relatywnie długie wakacje. Oczywiście mowa o zawodnikach, którzy nie uczestniczą w zgrupowaniach reprezentacji swoich krajów. Ja czuję się wypoczęty.
- Przygotowania do sezonu 2023/2024 rozpoczęliście 14 sierpnia. Zawodnicy zawsze mówią, że ten początkowy okres to ciężka orka i chyba nikt tego nie lubi.
- Faktycznie, nie wiem czy znajdzie się na świecie jakiś siatkarz, który powie, że lubi ten okres przygotowań. Bardzo dużo ciężkiej, fizycznej pracy, a mało zajęć, które sprawiają radość, czyli grania w siatkówkę i rywalizacji. Ale wszyscy wiemy, że trzeba to zrobić i przetrwać.
- Krótką odmianą od tej katorgi był dla was wyjazd nad morze na turniej PreZero Grand Prix Polskiej Ligi Siatkówki, gdzie w czteroosobowych składach graliście na piasku.
- To nie były dla nas rozgrywki z wysokim priorytetem, ale wiadomo, że jak wychodzisz grać z innymi drużynami, to włącza się element rywalizacji. Jednak ze względu na naszą skromną liczebność nie byliśmy w stanie podjąć walki z zespołami, które przyjechały do Gdańska z większą liczbą zawodników.
- Obecnie trenujecie zaledwie w sześciu. Zajęcia w tak okrojonym składzie chyba są trudniejsze i bardziej wymagające?
- To jest moment na doskonalenie swojej techniki indywidualnej, na co w trakcie sezonu już za bardzo nie ma czasu. To są zupełnie inne treningi, niż te w okresie startowym. Są tego plusy i minusy. W sezonie trenujemy wszyscy razem dla zespołu, skupiamy się na taktyce i powtarzalności zagrań. Teraz jest czas na pracę indywidualną, nadrobienie jakichś zaległości. Choć zapewne sztab szkoleniowy wolałby mieć szerszą kadrę.
- Zbliżające się rozgrywki PlusLigi zapowiadają się bardzo ciekawie. Drużyny wzmacniają się, a rywalizacja z roku na rok jest coraz bardziej wyrównana. ZAKSA znów ma walczyć o najwyższe cele, ale nie będzie łatwo.
- Od kilku sezonów mówi się, że liga jest coraz mocniejsza, że są coraz silniejsze zespoły, a na końcu i tak o tytuł grają Grupa Azoty ZAKSA z Jastrzębskim Węglem (śmiech). Ja bym chciał, żeby ten trend był utrzymany. Aczkolwiek będzie bardzo ciężko, bo rzeczywiście nasi rywale się wzmocnili. Nie jest to jeszcze moment, w którym realnie możemy ocenić potencjał drużyn. Na pewno kilka ekip będzie bardzo mocnych i chce aspirować do walki o medale. Nie da się ukryć i wiemy to z poprzednich lat, że dużo warunkuje zdrowie siatkarzy i potencjał zespołów często maleje przez kontuzje kluczowych graczy. To jest najistotniejszy element i oby wszyscy byli zdrowie, to wtedy na pewno będziemy rywalizować o złoto w każdych rozgrywkach.
- Motywacja jest silna, bo musicie odzyskać tytuł mistrza Polski.
- Zdecydowanie! Jednak nie zapominamy o obronie tytułu w Lidze Mistrzów. Rok temu w analogicznym momencie przygotowań do sezonu padło pytanie do prezesa naszego klubu: „to co, zdobywamy trzeci tytuł w Lidze Mistrzów?”, a prezes odpowiedział: „oczywiście!”. Wszyscy się wtedy zaśmialiśmy i nie dowierzaliśmy, a w maju to stało się faktem. Po raz kolejny udowodniliśmy, przede wszystkim samym sobie, że jesteśmy zdolni do rywalizacji o najważniejsze tytuły z każdym rywalem.
- 31 sierpnia reprezentacja Polski z siatkarzami Grupy Azoty ZAKSA w składzie rozpoczyna rywalizację w mistrzostwach Europy. Na co stać naszą drużynę?
- Oczywiście będę oglądał mecze naszej kadry. Nie odkryję Ameryki, jak powiem, że naszą reprezentację stać na zdobycie złotego medalu. Nie znam dokładnie wszystkich grup i nie wiem jak się ułoży drabinka, ale chciałbym zobaczyć finał Polska – Włochy. Trzeba jednak pamiętać, że to tylko sport i wszystko może się zdarzyć, choć nie wierzę, żeby nasi siatkarze wrócili bez medalu.
Napisz komentarz
Komentarze