Uczęszczają one do szkółki jeździeckiej w Stadninie Koni na Wyspie. Dziesięcioosobowa grupa z Kędzierzyna-Koźla spędziła na tej pięknej wyspie 10 dni. Na miejsce dotarła samolotem, który wystartował z Krakowa z lądowaniem na największym w Islandii lotnisku w Keflavíku.
Sam pobyt polskiej grupy, która przybyła tam na obóz jeździecki, obfitował w szereg niespodzianek i emocji, ponieważ w pierwszej połowie lipca na półwyspie Reykjanes, w południowo-zachodniej części Islandii, wybuchł wulkan Fagradalsfjall, emitując toksyczny gaz. Dwa lata temu wybuch tego wulkanu położonego w pobliżu stolicy kraju Reykjaviku, spowodował wstrzymanie wszystkich przylotów i odlotów z międzynarodowego lotniska Keflavik, stąd też wśród kędzierzyńsko-kozielskiej grupy zrodziła się duża niepewność.
- Mieliśmy nie wracać do Polski, bo groziło całkowite wstrzymanie ruchu powietrznego - opowiada Paweł Marcinkowski ze Stadniny Koni na Wyspie w Kędzierzynie-Koźlu - Jednak tym razem z powodu dymu, zdecydowano się zawiesić jedynie loty krajowe z Keflaviku.
- Trudno w zaledwie kilku zdaniach opisać wrażenia. Islandia to dla mnie niesamowite krajobrazy i dziewicza przyroda. Mieliśmy okazję zobaczyć spory fragment tej wyspy i jej bardzo zróżnicowane obszary. Mnóstwo widoków po prostu zapiera dech w piersi - mówi pani Ania, mama jeden z dziewczynek, która marzyła o zwiedzeniu Islandii i wybrała się tam z uczestniczkami obozu jeździeckiego. - Ogromne wrażenie zrobiła na mnie lodowa laguna, miejsce, którego nie da się porównać z żadnym innym, które miałam okazję zwiedzać wcześniej. W Islandii niesamowitą dla mnie sprawą był brak nocy. Miałam wrażenie, jakby czas tam nie istniał, bo nie miało większego znaczenia, która jest godzina. Z niczym nie musieliśmy się spieszyć, żeby zdążyć przed zmrokiem. A jeśli był słoneczny dzień to słońce świeciło najpiękniej pomiędzy godziną 22.00, a północą. A pogoda? Zróżnicowana i raczej chłodna, ale przy odpowiednim stroju w niczym nam nie przeszkadzała. Islandia to również bardzo przyjaźni mieszkańcy, pełni spokoju i życzliwości oraz pyszna kuchnia, szczególnie dla miłośników ryb i owoców morza. Konie islandzkie są dość małe, śliczne, charakterne i niezwykle wytrzymałe. Przez większość roku pasą się beztrosko na olbrzymich terenach. Są ich dziesiątki. Dziewczyny były zachwycone poznawaniem ich i codziennymi rajdami. W Islandii zaskoczyła mnie ilość Polaków pracujących w prawie każdym miejscu, które mieliśmy okazję odwiedzić oraz zamiłowanie Islandczyków do mało lubianej u nas lukrecji. Jest obecna w większości miejscowych słodyczy i muszę przyznać, że chociaż nie jestem jej wielbicielką, to w połączeniu z czekoladą smakuje wyśmienicie - relacjonuje pani Ani.
Zapytaliśmy ją również, czy obawiała się tej aktywności wulkanicznej, bo niewątpliwie był to bardzo ciekawy wątek wyprawy na Islandię.
- Erupcja wulkanu była dla nas dodatkową atrakcją i budziła dreszczyk emocji. Miała miejsce 500 km od naszego miejsca zakwaterowania, ale w drodze na lotnisko mieliśmy okazję poczuć zapach wulkanu, gdy nasz bus wjechał w chmurę smogu, a zaraz po starcie samolotu podziwialiśmy z góry ten wulkan. Niezapomniane przeżycie. Jestem wdzięczna Natalii i Krzyśkowi, naszym polskim opiekunom na Islandii za zainspirowanie nas pomysłem wyjazdu, a Pawłowi za podłapanie tematu i realizację tego pomysłu. Było świetnie! - kończy pani Ani.
Pod wrażeniem tego miejsca były również dziewczęta uczestniczące w zajęciach obozu jeździeckiego. Jedna z nich była Zoja: - Wakacje na Islandii to wspaniałe przeżycie. Przemili ludzie, bardzo uprzejmi, pomocni i radośni. Piękne, zadbane, pełne energii konie, na których mieliśmy okazję jeździć i spędzić z nimi czas. Życie koni na Islandii jest zupełnie inne niż koni na przykład w Polsce. Na tej wyspie jeżdżą tylko dwa miesiące, a przez resztę roku spędzają czas na obszarze kilkuset hektarów. Ciekawe też wydaje się dla mnie, że sprzęt i siodłanie koni wygląda zupełnie inaczej niż u nas. Koniki islandzkie raczej nie kłusują, a tultują. To dosyć specyficzny chód i również było to fajne doświadczenie. Przez brak ciemności czas płynie tam zdecydowanie wolniej. Ciężko też nie zauważyć, że Islandczycy to fani lukrecji, którą można znaleźć tam wszędzie - opowiada Zoja.
Także Zoja zwróciła uwagę na wyjątkowe widoki i przepiękne tereny, których nie da się zapomnieć.
- Zobaczyliśmy lodowce, gejzery, ogromny wodospad, piękne góry, miasteczka, czarną plażę, klify oraz Ocean Atlantycki. W czasie naszego pobytu zaczęła się akurat erupcja wulkanu. Niestety nie udało nam się zobaczyć jej z bliska, ale widzieliśmy ją z samolotu. Stresowałam się niezbyt dobrym klimatem, którym wszyscy mnie straszyli, natomiast pogoda bardzo nam się udała. Islandia to naprawdę piękne miejsce i jestem szczęśliwa, że mogłam zobaczyć tę wyspę. Nie każdy ma szansę, aby ją odwiedzić, a wiele osób o tym marzy. Cieszę się, że miałam tę możliwość w dodatku w towarzystwie tak cudownych ludźmi. Nauczyłam się też wielu rzeczy od naszego wspaniałego trenera. Na przykład jak kroić ziemniaki na frytki, jak zrobić dobre zakupy, czy jak profesjonalnie spakować kupione produkty i wiele innych przydatnych w życiu rzeczy. Jeśli ktoś z Was będzie miał szansę tam polecieć, to nie ma się co zastanawiać, bo to śliczna i warta odwiedzenia wyspa - zachęca Zoja.
Podobne odczucia ma inna uczestniczka obozu, Kamila.
- Islandia to zdecydowanie raj dla każdego przyrodnika. Jednak pierwsze moje wrażenie było zupełnie inne. Lądując w Reykjaviku ukazał się nam obraz bezkresnej, kamiennej pustyni i surowej roślinności. Dopiero dalsza podróż w głąb wyspy pokazała nam piękno tego miejsca. Niesamowite jest to, że na tej niewielkiej wyspie zobaczyliśmy zarówno lodowiec, jak i wulkany, czy gorące gejzery. Mogliśmy podziwiać niezwykłe wodospady, klify, kanion, piękną panoramę Czarnej Plaży, czy obserwować maskonury w ich naturalnym środowisku. Bajeczną przygodą było zwiedzanie wyspy na grzbiecie kuców islandzkich. Wyprawa na Islandię była dla mnie niezapomnianym przeżyciem. Wyspa „lodu i ognia” zrobiła na mnie ogromne wrażenie i na długo pozostanie w mojej pamięci - nie ukrywa Kamila.
Jej koleżanka Ania zwraca uwagę na fakt, że każdy dzień pobytu był inny.
- Jak oceniamy te 10 dni spędzonych na Islandii? Codziennie zwiedzaliśmy coś nowego, często z końskiego grzbietu. Jeździliśmy w piękne tereny, oglądając nowe miejsca. Mieliśmy okazję poznać kulturę oraz kuchnię Islandii, które bardzo różnią się od naszej polskiej. Wyjazd był cudowny i na pewno zostanie w naszej pamięci na zawsze. Jesteśmy wdzięczne panu Pawłowi za zorganizowanie tej wyprawy - mówi Ania.
Na pytanie, co najbardziej jej się podobało, odpowiedziała: - Ciężko wybrać jedną rzecz. Zdecydowanie do najlepszych należały konne rajdy w góry, nad kaniony czy nad ocean. Niesamowita była natura otaczająca nas z każdej strony. Piękne wodospady, gejzery czy czarna plaża również bardzo nas zaskoczyły.
Nawiązała też do aktywności wulkanu Fagradalsfjall, który emitował toksyczny gaz.
- Czy bałyśmy się o wybuch wulkanu? Byliśmy oddaleni o około 500 km od erupcji, dlatego na co dzień totalnie nie odczuwaliśmy jej. W dzień powrotu pojawiły się lekkie wątpliwości, gdyż zostały wstrzymane niektóre loty, jednak szybko okazało się ze nasz jest planowany w normalnym trybie - kończy Ania.
Z kolei Julia na pytanie co najbardziej jej się podobało i zrobiło na niej największe wrażenie, odpowiedziała: - Islandia to naprawdę piękna wyspa o czym zdołaliśmy się przekonać dzięki naszemu wyjazdowi. Ogromne wrażenie zrobił na nas krajobraz tego miejsca. Lodowce, wodospady, gejzery - tych miejsc nie mogliśmy pominąć zwiedzając ten kraj. Jeżdżąc konno, podziwialiśmy też najbliższe okolice miejsca w którym spędziliśmy te wspaniałe 10 dni. Islandia to kraj w którym zobaczyliśmy też zwierzęta których w Polsce nie ma. To między innymi foki i maskonury. Ta przygoda zostanie w naszej pamięci do końca życia - zapewnia Julia.
Również ona nie obawiała się aktywności wulkanicznej na wyspie, choć przyznała, że Fagradalsfjall wzbudził początkowo jej zainteresowanie.
- Byliśmy daleko od samego wulkanu, więc zbytnio o nim nie myśleliśmy. Nie mieliśmy za wiele czasu na rozmyślanie z uwagi na ilość atrakcji i wrażeń, które nam zapewniono. Gdy dowiedzieliśmy się o wulkanie, byliśmy tym faktem bardzo podekscytowani, ponieważ w Polsce takie sytuacje nie mają miejsca. W dzień powrotu byliśmy nieco zestresowani, ponieważ nasz lot mógł być odwołany z tego powodu. Na szczęście nic takiego się nie stało, a my wróciliśmy bardzo zadowoleni i pełni wrażeń do domu - kończy Julia.
Wyspa ma jednak różne oblicza, również te bardziej surowe. Ocean Atlantycki wyrzuca na jej brzeg słabsze osobniki oraz szczątki martwych zwierząt. Niektóre miejsca usiane są potężnymi szkieletami. Oczywiście nie tylko zwierząt morskich, ale i lądowych.
- Natrafiliśmy m.in. na szczątki wieloryba, poroże i szkielet renifera, martwe płaszczki. Natura potrafi być bezwzględna. Ale w przyszłym roku chcemy tam wrócić, ponieważ jest to niezwykłe miejsce - zapowiada Paweł Marcinkowski.
Napisz komentarz
Komentarze