Tematyczne biesiady organizowane przez stowarzyszenie, którego prezesem jest Dariusz Kołek, na dobre wpisały się w kalendarz imprez integracyjnych dla społeczności Grudyni Wielkiej i okolic.
Wcześniej były już spotkania w rytmach hawajskich, włoskich i lat 80. XX wieku. W klimatach góralskich, cygańskich czy kowbojskich. Pidżama Party, oktoberfest, Hollywood - pod takimi hasłami również bawiono się w przeszłości.
Tym razem objechano cały świat. A to dzięki odtwórcom ról kapitana samolotu i stewardessy. Co godzinę lądowano w innym kraju, by poznawać jego uroki.
Skąd pomysł na tematykę ostatniej imprezy w Jakubowicach? Podczas zebrania, które miało na celu wyłonienie tematyki nadchodzącej zabawy, jedna z członkiń Stowarzyszenia Sympatyków Grudyni Wielkiej i Okolic wpadła na pomysł, by zamiast koncentrować się na jednym kraju, podejść do tematu... globalnie. Idea zyskała akceptację.
- Jest to już 27. zabawa organizowana przez nas. W sumie w imprezie uczestniczy 121 osób - mówi Dariusz Kołek. - Na potrzeby zabawy w porozumieniu z wójtem gminy Pawłowiczki sołectwo Jakubowice wraz z naszym stowarzyszeniem wyremontowało pomieszczenie przyległe do sali, na której odbywają się nasze spotkania - dodaje.
Wśród biesiadników byli mieszkańcy Grudyni, Milic, Jakubowic, Ostrożnicy, Gościęcina, ale i dalszych miejscowości: Piotrowic, Głubczyc, a nawet osoby z powiatu strzeleckiego oraz ze Śląska.
Przygrywał zespół Progress z Nakła. "Odwiedzono" Czechy, gdzie tańczono polkę. Na słonecznej Ibizie barmani rozdawali drinki. Zawitano do Rio de Janeiro - na karnawale tańczono sambę.
Odbył się również blok walentynkowy. Każda z par otrzymała pamiątkowy balonik w kształcie serca. Występ artystyczny dali organizatorzy. Wykonanie przez nich coveru jednego z utworów zespołu Afterparty poprzedziło kilka prób przed imprezą.
Podczas balu odbyła się loteria fantowa i licytacje. Imponujące 4,5 tys. zł, jakie udało się zebrać, zostanie przekazane na rzecz Jasia z Koźla. Czterolatek choruje od kwietnia 2022 r. Jak dotąd specjalistom nie udało się jednak zdiagnozować, co mu dolega. Obecnie Janek leży już tylko w łóżeczku. Nie je samodzielnie, jest karmiony przez sondę bezpośrednio do żołądka. Nie mówi, nie przekręca się nawet z boku na bok.
"Hospicjum nie zapewnia codziennej rehabilitacji w osobie rehabilitanta, przy czym Janek wymaga rehabilitacji codziennie. Obecnie ma już porażenie prawej strony. Nie rusza już samodzielnie prawą nóżką ani rączką. Rehabilitacja Janka wymaga znacznych nakładów finansowych" - czytamy na dedykowanej chłopcu stronie w serwisie zrzutka.pl.
Napisz komentarz
Komentarze