Kędzierzynianka startowała w Estonii w kwalifikacjach do mistrzostw świata Ironman, które uważane są za najbardziej prestiżową imprezę triathlonową na świecie. Aby pokonać legendarną trasę w Kona na wyspie Big Island, trzeba przepłynąć 3,86 km, następnie przejechać na rowerze 180,2 km i na koniec przebiec klasyczny maraton o długości 42,195 km.
Ewa Komander w Tallinie linię mety minęła jako czwarta zawodniczka w kategorii PRO (zawodowców) i osiągnęła drugi rezultat w historii polskiego triathlonu kobiecego na tym dystansie. Jej czas to 9 godzin 6 minut i 35 sekund, a do miejsca na podium i uzyskania awansu na mistrzostwa świata w Kona zabrakło nieco ponad dwie minuty. Zawody wygrała Brytyjka Abraham Corinne z wynikiem 8 godzin 55 minut i 22 sekundy.
- Przed startem nie do końca wierzyłam, czy w ogóle ukończę ten wyścig. Jednak jak ruszyłam na trasę biegową, czułam się świetnie. Wtedy zaczęło do mnie docierać, że ścigam się o kwalifikację na Hawaje - wspomina zawodniczka.
- Zawody w Tallinie pokazały mi, że jeszcze wszystko przede mną, jeśli chodzi o Ironmana. Mam marzenie i nadzieję, że w 2020 roku wystartuję na Hawajach. Byłoby to dla mnie ogromne wyróżnienie - mówi Ewa Komander.
Po wyczerpującym wyścigu w stolicy Estonii przed naszą triathlonistką kolejny cel, którym będą mistrzostwa świata na połowie dystansu Ironmana w Nicei.
Więcej o triathlonistce z Kędzierzyna-Koźla w "Nowej Gazecie Lokalnej", która ukaże się 13 sierpnia.
Napisz komentarz
Komentarze