Dzięki temu obiekt można by zrewitalizować, odwzorowując każdy detal architektoniczny zgodnie z pierwowzorem. Są to oczywiście kopie oryginalnej dokumentacji. Arkadiusz Hasny otrzymał je od osoby, która przejęła prywatne archiwa pewnego profesora i dowiedziała się, że architekt z Koźla tematem baszty zajmuje się naukowo.
- Według założenia pierwotnego były tam dwie wewnętrzne klatki schodowe w wieżyczkach, wewnętrzny dziedziniec oraz stropy drewniane na ostatnich kondygnacjach, gdzie nie było już obsługi artyleryjskiej. Jednak żołnierze, korzystając z broni lekkiej, razili przeciwnika jeszcze z samego szczytu baszty - mówi Arkadiusz Hasny, przyznając, że cała dokumentacja fortu, którą posiada, jest niezwykle cenna, ponieważ wszystkie elementy architektoniczne tego obiektu są tam pięknie wyeksponowane.
Ponieważ dokumentacja była dość mocno zniszczona, nasz rozmówca przetworzył ją w wersję elektroniczną. Wszystko na potrzeby pracy dyplomowej poświęconej właśnie baszcie, a konkretnie rewitalizacji całego zespołu wchodzącego w skład fortu Fryderyka Wilhelma, który budowano około 15 lat. Architekt przyznaje, że to unikatowy zabytek.
Prawdziwa perełka
- Rozmawiałem z moimi kolegami z Towarzystwa Przyjaciół Fortyfikacji, którzy potwierdzają, że jest to jeden z nielicznych znanych im tego typu obiektów tej skali. Owszem, w mniejszej skali są one spotykane nawet w Polsce, jak chociażby w Świnoujściu, gdzie zbudowano fort Anioła.
Co do krakowskiego Barbakanu i fortu Fryderyka Wilhelma, to choć oba obiekty powstały w różnych epokach, to ich założenie jest bardzo podobne. Zatem śmiało można je do siebie porównać. Fort Fryderyka Wilhelma w Koźlu jest większy niż Barbakan, jednakże to Kraków szczyci się na cały świat swoim odrestaurowanym zabytkiem. Tymczasem nasz wciąż znajduje się w rękach prywatnych, a jego historia jest dość nieszczęśliwa, choć ufam, że kiedyś się to zmieni i nastąpi happy end - wierzy w szczęśliwe zakończenie Arkadiusz Hasny, przypominając, że Barbakan to jedna z głównych atrakcji turystycznych stolicy Małopolski, a nasza baszta Montalemberta jest antyreklamą miasta.
Jego zdaniem, jeśli chcemy ten obiekt w krótkim czasie zabezpieczyć, w pierwszej kolejności należałoby usunąć całą roślinność, która porasta fort. Drzewa, które tam rosną, rozsadzają sklepienia.
- Szkoda, bo jeszcze dziesięć lat temu te sklepienia nie były pozarywane. Ściany wytrzymają jeszcze długo, natomiast jeśli chcemy solidnie zabezpieczyć basztę przed jeszcze większą dewastacją, to musimy pomyśleć o jakimś pokryciu dachowym, co w przypadku tego obiektu może pochłonąć około 250 tys. zł - zakłada nasz rozmówca.
Pytanie zasadnicze: czy obiekt powinien w przyszłości spełniać funkcję komercyjną, czy też służebną wobec społeczności lokalnej i coraz liczniejszego grona miłośników historii? Z pewnością muzeum nawiązujące do epoki napoleońskiej i licznych batalii o kozielską twierdzę jest chyba najbardziej sensownym i racjonalnym rozwiązaniem, co potwierdza Arkadiusz Hasny.
- Takie muzeum na pewno przyciągałoby również zagranicznych turystów. Nie mam co do tego żadnych wątpliwości, że zabytkiem tym moglibyśmy się szczycić wszem wobec - dodaje.
Obiekt został wpisany do rejestru zabytków województwa opolskiego 21 kwietnia 1964 roku. Na terenie przedmiotowej nieruchomości znajdują się także budowle, które nie zostały wpisane do rejestru zabytków oraz gminnej ewidencji zabytków. W bezpośrednim sąsiedztwie nieruchomości znajdują się działki gminne o łącznej powierzchni około trzech hektarów.
Garść historii
Fort Fryderyka Wilhelma należy do rzadko spotykanych w Polsce i Europie dzieł fortecznych, określanych mianem baszt Montalemberta. Solidny ceglany masyw w formie cylindrycznej wieży przydał się w czasie obrony miasta w 1807 r. Był wówczas supernowoczesnym obiektem, którego budowę ukończono kilka miesięcy przed francuskim oblężeniem. Założeniem takiego „rondla”, wysuniętego na przedpole twierdzy, było rażenie przeciwnika, nim dotrze on w bezpośrednie sąsiedztwo wałów i umocnień.
Zresztą cała kozielska twierdza broniła się wyśmienicie, ponieważ nigdy nie zdobyto żadnego kluczowego elementu umocnień fortecznych. Z zewnątrz prezentuje się bardzo okazale. Uwagę zwraca zachowana w dobrym stanie autentyczna brama z otworami strzelniczymi i umieszczona nad jedną ze strzelnic data: 1805. Kozielska baszta jest niewidoczna dla jadących ulicą Portową. Prowadzi do niej krótka, boczna uliczka znajdująca się w połowie drogi pomiędzy mostem na Odrze a wiaduktem kolejowym na osiedlu Koźle Port.
Miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego miasta za pożądane uznaje przekształcenie tego terenu np. w centrum hotelowo-konferencyjne, czy też sportowo-rekreacyjne oraz wypoczynkowe. Teren fortu o pow. 1,24 hektara obejmuje: działkę w użytkowaniu wieczystym (do dnia 5.12.2089 r.) o pow. 1,2463 hektara oraz następujące budynki i budowle posadowione na tym gruncie, czyli basztę Montalemberta wpisaną do rejestru zabytków o kubaturze 8700 m sześc., forteczny schron latrynowy, budynek magazynowy o pow. zabudowy 74,60 mkw., budynek biurowo-magazynowy o pow. 645,20 mkw., spichlerz o pow. 332,80 mkw., wiatę garażową o pow. 146,40 mkw., jak również place i drogi.
Nieruchomość przy ul. Portowej 26, którą przed laty przejęła Fundacja dla Dobra Publicznego, znajduje się w opłakanym stanie technicznym. Niestety, samorządy nie garną się do przejęcia baszty Montalemberta. Powód? Brak pieniędzy nawet na zabezpieczenie cennego obiektu.
Z uwagi na niemałe koszty i skalę przedsięwzięcia jego ratowanie może zająć wiele lat.
- Jeśli samorządy lokalne będą zainteresowane zagospodarowaniem i rewitalizacją baszty Montalemberta, to chętnie udostępnię posiadaną przeze mnie dokumentację - zapewnia Arkadiusz Hasny, który pragnie, aby zabytek odzyskał swój dawny blask.
Napisz komentarz
Komentarze