Opisywana wystawa, którą będzie można podziwiać do końca października, to nie lada gratka dla miłośników polskiego kina, zwłaszcza z lat 50. i 60. I wcale nie trzeba być pasjonatem kinematografii, aby się nią zachwycić. Pozyskanie takiej kolekcji plakatów to poważne i kosztowne wyzwanie. Sposobów na to jest wiele. Można kupować plakaty od innych kolekcjonerów, wymieniać się swoimi zbiorami, a także nabywać je na aukcjach internetowych. Gra warta świeczki, ponieważ polski plakat filmowy jest ceniony i rozpoznawalny na całym świecie.
Jeden z kolekcjonerów plakatów i miłośników Polskiej Szkoły Filmowej urodził się i mieszka w Kędzierzynie-Koźlu. Zaproponował udostępnienie małego wycinka swoich bogatych zasobów. Dzięki temu w Galerii Sztuk Wszelakich Miejskiego Ośrodka Kultury w Kędzierzynie-Koźlu możemy podziwiać wyjątkową ekspozycję. To unikatowe afisze z lat 50. i 60., które same w sobie są dziełami sztuki, podobnie jak produkcje, na które zapraszały. To wystawa, na której możemy poznać jedynie zarys dziejów plakatu filmowego w Polsce. Mówimy bowiem tylko o dwóch dekadach, choć niewątpliwie bardzo istotnych w historii naszej kinematografii.
Zachęcając do obejrzenia wystawy, jej organizatorzy podkreślają, że „opowiada ona historię kina, jest graficznym kluczem do obrazu filmowego. Wystawa to zaproszenie do podróży w obrazach, ponadczasowych plakatach, które oparły się próbie czasu, scalają niezatartą wartość, pozostawiają ślad po marzeniu ku pięknu i uniwersalnej prawdzie o nas, podróżnikach w czasie”.
Jest to zatem wyjątkowa okazja do tego, aby na własne oczy przekonać się, jak świat filmu, świat rzeczywisty i wyobraźnia projektantów znajdują swoje odbicie w plakacie filmowym, inspirowanym nie tylko sztuką kinematografii, ale również malarstwem i grafiką.
Kozielski wątek
- Dramat obyczajowy pt. „Dwoje z wielkiej rzeki”, który premierę kinową miał 17 listopada 1958 r., to nasz lokalny cymes. Nie mógł się więc nie znaleźć w Galerii Sztuk Wszelakich - podkreśla Sławomir Kurdziel, znawca Polskiej Szkoły Filmowej i zarazem kolekcjoner plakatów, które udostępnił na potrzeby wystawy, pełniąc zaszczytną funkcję jej kuratora.
Afisz zapowiadający film „Dwoje z wielkiej rzeki” opatrzony został opisem: „Od Szczecina do Koźla trwa romans na Odrze”.
- Jak więc można się domyślić, film kręcony był właśnie na tym odcinku rzeki. Ale niektóre ujęcia powstały również w samym Koźlu. Są tam sceny z kozielskimi barkami i nazwą naszego miasta, jak i pobliskie śluzy na kanałach. Wszystko to możemy w tym filmie zobaczyć – dodaje Sławomir Kurdziel.
Przedstawia on dzieje skomplikowanej miłości dwojga młodych, których dzieli tradycja. Stary Wiślak nienawidzi Niemców, bo w czasie wojny zabili mu żonę. Z kolei stary Rang nienawidzi Polaków, bo zabrali mu dom w Koźlu. Wiślak ma syna Janka, Rang -córkę Edith. Młodzi poznali się i pokochali. Chcą się pobrać, na co rodzice stanowczo się nie zgadzają.
Scenariusz napisał Konrad Nałęcki, dla którego obraz o odrzańskim romansie był jednocześnie reżyserskim debiutem. Aby było ciekawiej, Konrad Nałęcki, czyli twórca serialu telewizyjnego „Czterej pancerni i pies” (z lat 1965-1966 oraz 1968-1969), nakręcił „Dwoje z wielkiej rzeki” we współpracy z innym wybitnym polskim reżyserem, scenarzystą i producentem filmowym, a mianowicie Tadeuszem Chmielewskim, znanym z takich komedii filmowych, jak „Ewa chce spać”, „Gdzie jest generał”, „Jak rozpętałem drugą wojnę światową” i „Nie lubię poniedziałku”.
Ale i obsada filmu jest wyjątkowa. Zagrali w nim tacy aktorzy, jak: Andrzej Kozak, Tadeusz Białoszczyński, Bogusz Bilewski, Barbara Wrzesińska, Barbara Rachwalska, Tomasz Zaliwski, Józef Powojewski, Ryszard Filipski, Ryszard Kotys, Irena Netto, Henryk Hunko czy Bolesław Płotnicki.
Poniżej wspomniany film.
Przez komercję
- Plakaty z lat 50. i 60. ukochałem najbardziej. Jest to najsilniejszy i najbardziej reprezentatywny okres dla Polskiej Szkoły Plakatu i Polskiej Szkoły Filmowej, bo te zjawiska przebiegały równolegle. Są one dla mnie najbliższe i najcenniejsze. Tu są legendy, jeśli chodzi o reżyserów, aktorów i wreszcie grafików Polskiej Szkoły Plakatu. Można fantastycznie podróżować, otworzyć swoją wrażliwość na te obrazy plastyczne, czyli plakaty, no i zrobić sobie taką podróż w czasie. Nieco tu zwalniamy, kontemplujemy znak graficzny - nie ukrywa Sławomir Kurdziel. - Przypuszczam, że nie wszyscy z odwiedzających wystawę znają te filmy, choć wiele osób zapewne tak. Niektóre są dość niszowe i zapomniane, więc być może teraz niektórzy zechcą je zobaczyć, a może nawet się w nich zakochają - nie wyklucza kędzierzyńsko-kozielski miłośnik kinematografii, który wszystkie zapowiedziane na afiszach z wystawy filmy miał okazję zobaczyć.
Nasz rozmówca - podobnie jak inni - dostrzega ogromną różnicę między plakatem sprzed kilku dekad a obecnym.
- Powodem tego jest głównie komercja. Powtórzę jedynie opinie innych, bo nie są to moje słowa: przez ostatnie dekady uczyniono naprawdę wiele, aby ten gust tak bardzo nam się popsuł. I teraz mamy tego efekty. Podzielam optykę mojego ukochanego reżysera Krzysztofa Kieślowskiego, który mówił, że w plakacie najbardziej pociąga go tajemnica i obietnica. Zachęcam do tej optyki. Znam kolekcjonerów, którzy posiadają parę tysięcy, a nawet kilkadziesiąt tysięcy plakatów. W moim przypadku można mówić o kilkuset egzemplarzach, ale tu nie o ilość chodzi. Ja nie stawiam na ilość, wolę powoli kontemplować i nie rozleniwiać się w tym nadmiernym apetycie na posiadanie - dodaje Sławomir Kurdziel.
Polska Szkoła Filmowa w plakacie lat 50. i 60.
Popaździernikowa odwilż w 1956 roku rozpoczęła okres tzw. „małej stabilizacji” i dała możliwość powstania jednej z najważniejszych formacji filmowych Europy Wschodniej lat 50. Polska Szkoła Filmowa zrywała z poetyką socrealizmu. Ekspresjonizm, neorealizm włoski, film noir stanowiły inspiracje dla młodych twórców filmowych, ich wyborów i postaw. Realizowano uniwersalne, autorskie obrazy przepracowujące zbiorową traumę wojny ("Kanał", "Popiół i diament", "Lotna", "Pasażerka"), jak również dramaty jednostki ("Człowiek na torze", "Ostatni dzień lata", "Nikt nie woła", "Pociąg"). Powstające zespoły filmowe stanowiły o bezprecedensowej wolności tworzenia nękanego cenzurą tożsamą państwom bloku socjalistycznego. Spotęgowana cenzura nie przeszkodziła, a wręcz motywowała twórców filmowych do powstawania arcydzieł kinematografii (Andrzej Wajda, Andrzej Munk, Tadeusz Konwicki, Jerzy Kawalerowicz, Kazimierz Kutz).
Lata 60. przyniosły realizację filmów ukazujących pokolenie młodych wchodzących w dorosłość, słuchających jazzu, pragnących doświadczać życia wolnego od spadających bomb ("Do widzenia, do jutra", "Niewinni czarodzieje"). Echa wojny, choć wciąż obecne, zaczęły ustępować miejsca innym gatunkom, tj. filmom przygodowym ("Paryż - Warszawa bez wizy"), komediom ("Cała naprzód!", "Gangsterzy i filantropi").
Polski plakat filmowy tamtych lat, wolny od komercyjnego aspektu tego medium, zaczął być dziełem sztuki. Jest fenomenem w historii polskiej plastyki. Stosując chwyty intelektualne, obietnice, metafory, skojarzenia, aluzje i podteksty, rozbudzał ciekawość, edukował smak widza, zachwycał malarskością, ekspresyjnym stylem pełnym syntezy plastycznej. Plakat, nazywany drukiem ulotnym, będący świadectwem pamięci wizualnej, inspiruje do dziś. Polska Szkoła Filmowa i Polska Szkoła Plakatu stanowią ewenement, który docenili twórcy filmowi wielkiego formatu i widzowie na całym świecie.
Napisz komentarz
Komentarze