Małgorzata Przeniosło, Alina Mirkiewicz, Violetta Sobierajska i Małgorzata Heder tworzą Stowarzyszenie Ukochaj Zwierzaka, którego celem jest pomoc zwierzęcym przyjaciołom. Organizują zbiórki dla schroniska dla bezdomnych zwierząt, ale nie tylko.
- Pomagamy w leczeniu, kastracjach, zakupie karmy. Czasem uda nam się znaleźć dom dla czworonoga. Weekend bez schroniska nie istnieje - wyprowadzamy psiaki na spacery, bawimy się z nimi, próbujemy nawiązywać kontakt z rodzinami adoptującymi zwierzaki. Obecnie staramy się o pozyskanie 1 procenta z PIT-u - mówi Alina. - Przed nami zima, najgorszy czas dla zwierzaków. Zachęcamy do odpowiedzialnych adopcji, do tworzenia domów tymczasowych. Jeśli czytając ten artykuł myślisz nad tym, by przyjąć zwierzaka i stworzyć dom tymczasowy, ale martwisz się o pieniądze, wiedz, że to my jako stowarzyszenie, pokrywamy koszty leczenia i utrzymania.
Aby zebrać fundusze na działalność postanowiły założyć grupę na Facebooku pod nazwą „Bazarek dla Stowarzyszenia Ukochaj Zwierzaka”, na której niemalże codziennie odbywają się licytację fantów podarowanych przez dobroczyńców.
Na aukcjach znajduje się całe spectrum rzeczy, m.in.: ubrania, gadżety, produkty spożywcze, kosmetyki, akcesoria dla zwierząt, dodatki do domu czy książki. Ostatnio egzemplarze swojej twórczości na licytację oddali również lokalni autorzy - Justyna Markiewicz i Jacek Pelczar. Zgodnie podkreślają, że pomoc zwierzakom to temat, na który warto zwrócić uwagę.
- To drobny gest, który może zmienić codzienność podopiecznego schroniska - mówi Jacek, który na licytację oddał antologię słowiańską „Tryzna”, której jest współautorem. - Cieszę się, że mogłem podzielić się czymś od siebie.
Na grupie facebookowej działają również tzw. „stali pomagacze”, którzy systematycznie wspierają działania dziewczyn. - To im należą się szczególne podziękowania. Stowarzyszenie nie ma żadnego innego źródła dochodu, dlatego tak ważne są dla nas licytacje - mówią wolontariuszki.
Założycielki stowarzyszenia podkreślają, że bywa bardzo trudno. Każda z nich pracuje zawodowo, ma swoją rodzinę, codzienne obowiązki, gromadkę zwierząt w domu. A w kędzierzyńskim schronisku całe mnóstwo czworonogów czeka na nowy dom, jak choćby Jerry.
- Znaleziony w rowie, potrącony przez samochód - opowiada Violetta. - Akurat zaczęłam przychodzić w tym czasie do schroniska. Od pięciu lat codziennie, przed pójściem do pracy, zaglądam do niego, sprzątam, pielęgnuję, organizuję lekarstwa. Niestety ze względu na swoje psy nie mam możliwości adoptowania Jerrego. Wierzę, że znajdzie rodzinę, która zapewni mu miłość, której tak bardzo potrzebuje.
Więcej o stowarzyszeniu przeczytacie w kolejnym wydaniu "Nowej Gazety Lokalnej".
Napisz komentarz
Komentarze