Choć urodziła się w Starachowicach, to w Kędzierzynie-Koźlu mieszka całe życie.
- Ukończyłam technikum spedycyjne, a także studia z psychologii i zarządzania. Z szyciem nie miałam nic wspólnego. Długo szukałam swojej drogi - wspomina.
Pomysł na szycie bielizny pod szyldem UNIFORMLACE zrodził się na początku pandemii, kiedy przebywała na urlopie macierzyńskim.
- Chciałam stworzyć coś swojego i tak powstało w głowie marzenie o szyciu bielizny spersonalizowanej, unikatowej. Po powrocie do pracy miałam stały kontakt z przeróbkami krawieckimi i szyciem miarowym. Kupiłam maszynę i zaczęłam sama szyć - opowiada.
Zapewnia, że daje z siebie dwieście procent i stara się spełnić wszystkie prośby klientek, tak by każda była zadowolona. Zwraca uwagę na problem, jaki występuje w przypadku zakupu bielizny popularnych marek.
- Każda kobieta wie, jak wygląda dobór biustonosza w sieciówce. To klientka ma się dopasować do rozmiarówki producenta, nie odwrotnie. Myślę, że bielizna handmade ma potencjał, żeby wybić się ponad popularne brandy bieliźniarskie, ale bardziej w formie butiku niż szycia masówki. Bielizna szyta na miarę to całkiem inny koncept - uważa Anna Wojciechowska.
Do szycia bielizny zainspirowały ją inne kobiety.
- Podobają mi się odważne projekty Hiszpanek – żywe, kolorowe, z transparentnymi koronkami. Kiedy tworzę, lubię modyfikować, kreować, poszukiwać. Nie ma dwóch takich samych dzieł. Moja pasja daje mi wszystko, co najlepsze – pozytywne emocje, radość tworzenia i ekscytację – zapewnia nasza rozmówczyni.
Obecnie szyje bralety nieusztywniane, pasy do pończoch i różnego rodzaju majtki. Jej bielizna jest niesztampowa, niepowtarzalna i romantyczna. Szyje dla kobiet, które chcą się poczuć pięknie i wyjątkowo, bez względu na wiek.
- Mam w głowie parę projektów, które będę realizować systematycznie w tym roku. Wszystkie znajdziecie na moim Instagramie @uniformlace - zapowiada.
Anna podkreśla, jak ważną rolę na jej drodze artystycznej odegrała śp. Magdalena Miller – fotografka, która w formie współpracy barterowej zaproponowała jej sesję.
- Zauważyła mnie parę dni po tym, jak zaczęłam wrzucać pierwsze posty na Instagram - wspomina. - Dzięki sesjom zdjęciowym mogłam zobaczyć swoje projekty na modelce, co dało mi dodatkową motywację. Jestem samoukiem, ciągle doskonalę swoje umiejętności, wspierając się kursami szycia. W swoim otoczeniu nieraz słyszałam, że szycie jest mało opłacalne i że handmade nie wygra z siecią, bo jest za drogi. Dziś jestem szczęśliwa i bardzo wdzięczna za zaufanie każdej kobiety, dla której mogłam uszyć bieliznę - podkreśla Anna Wojciechowska.
Napisz komentarz
Komentarze