Pani Małgorzata z Kędzierzyna-Koźla wracała samochodem z Racławic Śląskich. Nie jechała zbyt szybko bo warunki na drodze były fatalne. Na trasie między Głogówkiem a Kędzierzynem-Koźle jechał za nią srebrny VW Passat kombi na prudnickich tablicach rejestracyjnych.
- Jechałam
Coś ją tknęło i odruchowo zatrzymała auto. Gdy podeszła do zawiniątka, zauważyła, że reklamówka się rusza.
- Wystawał ogon, najpierw myślałam, że to kot ale w środku była mała psinka, suczka – opowiada kobieta.
Szczeniak był zaniedbany i odwodniony. Na następny dzień trafił do weterynarza. Otrzymał leki, został zaszczepiony i odrobaczony.
- Byłam zdenerwowana i roztrzęsiona. Przez dwa dni dochodziłam do siebie po tej sytuacji. Czyta się o podobnych przypadkach w sieci ale zupełnie inaczej człowiek przeżywa jak sam czegoś takiego doświadczy – opowiada.
Piesek na początku otrzymywał wodę za pomocą strzykawki. Dopiero po kilku dniach zaczęła się oswajać. Rodzina zdecydowała, że zostanie już z nimi.
- Ma się dobrze, ma wybieg i ma się z kim bawić. Weterynarz ocenił jego wiek na około 6 tygodni – opowiada Pani Małgorzata.
Opisana sytuacja miała miejsce 6 grudnia. Pani Małgorzata nie pamięta w którym dokładnie miejscu szczeniak został wyrzucony. Nie decydowała się wcześniej na nagłośnienie sprawy i na poinformowanie policji. – Nie chcę mieć dodatkowych problemów, najważniejsze, że piesek ma nowy dom – wyjaśnia.
Napisz komentarz
Komentarze