Szkolnictwo musi zdążyć
Wiele lat likwidacji szkół zawodowych i odejście od kształcenia w ukierunkowany sposób kadry technicznej doprowadziło do tego, że obecnie przeżywamy poważne niedobory kadrowe w tym zakresie. Przeglądając portale internetowe z ofertami zatrudnienia, jak choćby jobsora.com, poza branżą IT widać szeroki zakres ogłoszeń o naborze na stanowiska spawaczy, operatorów wózków widłowych, sprzedawców, kasjerów.
Emigracja
Dużym utrudnieniem w zdobyciu dobrze wykwalifikowanej kadry jest też to, że znaczna część już wykształconych w tych kierunkach osób wyemigrowała w poszukiwaniu lepszych warunków pracy niż mogłaby otrzymać w kraju. Widać już co prawda wyraźną tendencję do polepszających się warunków wynagrodzenia na naszym rynku pracy, jednak daleko nam jeszcze do atrakcyjności zarobków oferowanych w krajach za Odrą.
Konkurencja zza Buga
Wydawałoby się, że pewną konkurencją będą dla nas pracownicy z terenu Ukrainy, ale często i oni traktują nasz rynek jako chwilowy przystanek i odskocznię do podjęcia pracy w strefie euro. Jednak nie tylko z tego kraju przybywają do nas pracownicy. Polska jest atrakcyjna także dla tak egzotycznych wydawałaby się krajów, jak Nepal, Chiny czy Filipiny. Warunki płacowe dla pracowników z tych państw wydają się dla nich atrakcyjne, często wielokrotnie przekraczające stawki w ich rodzinnych krajach. W dodatku, wraz ze wzrostem gospodarczym, rośnie płaca, co jeszcze bardziej podnosi atrakcyjność naszego rynku pracy dla imigrantów.
Zeszły rok pokazał, że spadła migracja zarobkowa z Ukrainy, która jest naszym głównym dostawcą pracowników zza wschodniej granicy. W 2018 roku powiatowe urzędy pracy otrzymały niecałe 1,6 mln oświadczeń o zamiarze zatrudnienia obcokrajowców.