- Udaliśmy się tam, gdzie pomoc nie dociera, czyli do wschodniej Ukrainy. Odwiedziliśmy już Pawłograd, Kramatorsk, Pokrowsk, Słowiańsk, Zaporoże, a nawet oddaloną o 20 kilometrów od linii frontu Konstantynówkę – wylicza Sławomir Wilkowski, który nakręcił na miejscu wiele filmów ukazujących okrucieństwa trwającej wojny.
Pierwszy transport miał miejsce w połowie, a drugi pod koniec października.
- Podczas pierwszej naszej wyprawy, tylko w jedną stronę pokonaliśmy 1612 kilometrów. Dziesiątki punktów kontrolnych, a za nimi kilkadziesiąt miejsc w okręgu Dniepropietrowskim i Donieckim na Ukrainie, które odwiedziłem z przyjaciółmi. Miejsc gdzie bandyci zburzyli domy i zamordowali niewinnych ludzi. W każdej wojnie najbardziej cierpią cywile i właśnie u nich widziałem strach, łzy, bezsilność, ale też nadzieję na poprawę obecnej sytuacji. Widzieliśmy wiele ludzkich nieszczęść, ale też łzy radości z powodu paczek które przywieźliśmy - przyznaje pan Sławek.
Przykładowo dzieci z Krzywego Rogu na Ukrainie, do którego polski konwój dotarł z transportem darów, codziennie żyją w strachu ze względu na przelatujące rakiety i alarmy lotnicze. Duże miasto wieczorem wygląda jak wymarłe i na jego terenie obowiązuje zaciemnienie.
- Postanowiliśmy też odwiedzić m.in. Towarzystwo Niewidomych w Pokrowsku, który znajduje się na wschodniej Ukrainie w pobliżu frontu do którego jest 36 kilometrów. Obraz który zastaliśmy był tragiczny, ponieważ 40 km od linii fontu mieszka 140 niewidomych, którzy od kilku miesięcy nie mają dostępu do bieżącej wody. Choć wojny nie widzą, słyszą ją, a jedyna rzecz o jaką nas prosili to laski dla niewidomych. Jedna kosztuje około 50 złotych – opowiada nasz rozmówca.
Caritas, harcerze ze Związku Harcerstwa Rzeczypospolitej oraz członkowie Towarzystwa Aktywności Obywatelskiej przekazali im paczki żywnościowe.
- Mieszkańcy Lisiczańska, którym przed wojną niczego nie brakowało, dziś są uchodźcami mieszkającymi w Pawłogradzie i choć w ręku wciąż trzymają zakupione przed wojną iPhony i smartwatche, ze łzami w oczach odbierają od nas paczki z podstawowymi produktami niezbędnymi do życia. Nie zostało im nic, nie mają dokąd i do czego wracać. We wschodniej Ukrainie ujrzeliśmy wiele ludzkiego cierpienia, którego nie da się opisać słowami, ale jeszcze więcej bezgranicznej wdzięczności. Mieszkańcy pozdrawiali nas salutując, blokowali ronda, abyśmy mogli szybciej dojechać do miejsc, które oczekują na pomoc, dziękowali nam. Ukraina w dalszym ciągu potrzebuje pomocy. Darów z każdym tygodniem jest coraz mniej, idzie zima, a wojna wciąż trwa i dotyka coraz więcej osób. Pomagajmy, ponieważ jeden nasz drobny gest, znaczy naprawdę wiele dla ludzi dotkniętych wojną. Pomagajmy, bo warto – zaapelował Sławomir Wilkowski.
Poniżej dwa filmy z ostatniego transportu, zorganizowanego pod koniec października.